Akademickie widma

Poznańskie uczelnie rozbudowały się ostatnio na potęgę. Wielkiej liczbie zrealizowanych obiektów odpowiada jednak równie wielka liczba modernistycznych koncepcji, które zostały na papierze.
JAKUB GŁAZ
Wydział Architektury Politechniki Poznańskiej, widok od strony Warty, projekt konkursowy (bez nagrody), 1974/5, proj. Janina i Jerzy Szałankiewicz | foto SARP

MIASTOTWÓRCY
autorski podcast Jakuba Głaza
o architekturze i przestrzeni miejskiej Poznania
Posłuchaj!

Otwarcie uniwersytetu w 1919 roku było w dziejach Poznania rewolucją. Uczelnia zmieniła charakter miasta mentalnie i przestrzennie. Zaczęły rosnąć uczelniane gmachy, dotąd niemal nieobecne w miejskiej strukturze (świeżymi wyjątkami były gmach Akademii Królewskiej czyli Collegium Minus oraz siedziba Królewskiej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn na Wildzie). Dla architektury rewolucją był zaś w tamtym czasie modernizm. Jego racjonalne zasady wydają się spójne z naturą nauki i dobrze współgrają z tworzeniem akademickich obiektów.

Przed drugą wojną Uniwersytet Poznański budował się jednak zachowawczo i niezbyt obficie. W śródmieściu zajął dzisiejsze collegia – Minus, Maius oraz częściowo Zamek Cesarski. Były pomysły, by do zamku dostawić „polskie z ducha” gmachy akademickie. Koncept jednak szybko upadł, a uniwersytet od 1930 roku korzystał z nowych, historyzujących budynków gdzie indziej: Domu Akademickiego (DS „Hanka”) przy al. Niepodległości i dwóch pokaźnych collegiów – Chemicum i Anatomicum na Grunwaldzie. Te dwa ostatnie miały stanowić zaczątek akademickiego ośrodka w słabo jeszcze zabudowanej dzielnicy. Blisko zamku monumentalny gmach zyskała za to w 1932 roku Wyższa Szkoła Handlowa (dziś Uniwersytet Ekonomiczny).

Nowy nurt w architekturze pukał jednak przed wojną do uniwersyteckich drzwi. Za pierwszy w pełni modernistyczny (i niezrealizowany) projekt uczelniany w Poznaniu uznać można dzieło z 1934 roku. Był to koncept trzech sporych budynków dla Wydziału Rolniczo-Leśnego UP na Sołaczu.

Wykonał go w 1934 roku Eustachy Chmielewski (a wydobył z archiwów przed ponad dekadą Szymon Piotr Kubiak, autor ważnej książki o architekturze międzywojennego Poznania). Chmielewski postawił na modernizm w lekkim wydaniu, świeży na tle poznańskich szkół o niższej randze, które czerpały ostrożnie z nowego nurtu w latach 30. Sołacki kompleks ocenili jednak negatywnie decydenci ze stolicy i został zastąpiony mniejszym, zachowawczym budynkiem. Takie były początki obfitego zbioru fantomowych, niezrealizowanych modernistycznych projektów poznańskich uczelni.

Kampus UAM na Marcelinie, projekt konkursowy, makieta (I nagroda), 1968, proj. Sławomir Czajkowski, Wojciech Pęski, Andrzej Ustian, Stefan Westrych i Stefan Wrona; po prawej ul. Bułgarska, u góry: Bukowska (wtedy Świerczewskiego), u dołu Marcelińska (wtedy Rycerska), po lewej akademiki obok fortu VII a na zamknięciu ul. Marcelińskiej | foto SARP

Po drugiej wojnie, z wyjątkiem sześciu lat socrealizmu, modernizm rozgościł się w Polsce na dobre i to według jego reguł miały powstawać akademickie inwestycje. Jednocześnie doszło do reformy, na początku lat 50. XX wieku z Uniwersytetu Poznańskiego (od 1955 r. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, UAM) wydzielono szkoły wyższe: rolniczą, wychowania fizycznego oraz medyczną. Dodatkowo w 1955 roku Szkoła Inżynierska stała się Politechniką Poznańską.

Odtąd uczelnie miały rozbudowywać się na wskazanych im obszernych terytoriach: politechnika na prawym brzegu Warty, sportowcy wzdłuż Drogi Dębińskiej, a szkoła rolnicza między Boninem i Sołaczem. Akademii Medycznej wskazano zaś sąsiedztwo szpitala przy ul. Przybyszewskiego.

Do połowy lat 60. projektowano i budowano mało, kilka uczelnianych gmachów oraz domy akademickie przy ul. Wawrzyniaka, na Piotrowie i Winogradach. Ta ostatnia lokalizacja była rozważana jako miejsce pod rozwój UAM. Ale na wielki ośrodek uniwersytecki (słowa kampus jeszcze nie używano) wyznaczono w 1966 roku… Marcelin – między Bułgarską, Marcelińską i Bukowską (stoją tam m.in. dawny dwór i folwark, kompleks biurowców oraz CH King Cross). Głos Wielkopolski pisał o inwestycji „na miarę naszej epoki” i wyliczał, jak zostanie wydany ponad miliard złotych na zabudowę 58 ha terenu w latach 1970-85. Planowano tam m.in. osiem wydziałów, rektorat, drukarnię, domy studenckie, stołówki, bibliotekę główną i centra integracji.

Wydział Architektury Politechniki Poznańskiej, makieta, projekt konkursowy (wyróżnienie), 1974/5, proj. Henryk Wierciński i Tadeusz Kowalczyk, u lewym dolnym rogu ul. św. Rocha, po prawej teren między wydziałami Architektury i Budownictwa | foto SARP

W grudniu 1968 roku rozstrzygnięto konkurs na koncepcję całości. Wygrali go warszawiacy: Sławomir Czajkowski, Wojciech Pęski, Andrzej Ustian, Stefan Westrych i Stefan Wrona. Budynki wydziałów miały być dość niskie i rozłożyste, rektorat i biblioteka zajęły centralne miejsce, a sześć wysokich akademików ulokowano w głębi terenu, blisko fortu VII a. Sporą powierzchnię zajęły tereny zielone. Pokonkursowa dyskusja ujawniła wątpliwości, choćby kwestię hałaśliwych samolotów lecących na Ławicę, ale mimo tego koncepcję skierowano do dalszego opracowania. Jeszcze w 1973 roku Express Poznański pisał, że budowa Instytutu Fizyki ruszy za dwa lata i nagle, w tym samym roku, nastąpiła wolta.

Marcelin spadł z agendy na rzecz obszerniejszych terenów Moraska (niemal 300 hektarów), za obwodnicą kolejową, która stanowiła granicę miasta. Na Piątkowie były jeszcze pola.

Nowy konkurs wygrali w 1974 r. Marian Fikus i Jerzy Gurawski we współpracy z Janem Godlewskim. Zaproponowali na Morasku kompleks połączonych ze sobą segmentów, pogrupowanych wzdłuż długiej półotwartej przestrzeni. Miała ona służyć integracji naukowców i studentów wielu dziedzin. Architekci podporządkowali koncepcję malowniczej dolinie Różanego Potoku. Wysokość segmentów ograniczyli do skali sąsiedniego lasu. Główną oś nazwali Esplanadą Akademicką – miała spinać ze sobą wydziały, bibliotekę, stołówki, kluby studenckie i akademiki (wyższe od reszty, co zostało wymuszone później na projektantach przez inwestorów).

Tereny rozwojowe AWF, klubów sportowych i stadionu Szyca (wtedy im. 22 Lipca). Plan ramowy z 1974 roku z perspektywą do roku 1990. | foto SARP

Struktura całego kompleksu opierała się o horyzontalne segmenty dydaktyczne „podłączane” do „wież” z pionami komunikacyjnymi. Dzięki temu można było elastycznie modyfikować założenia w trakcie budowy. Spójna całość ułatwiałaby też zarządzanie powierzchnią, bo kurczące się wydziały ustępowałyby liczniejszym jednostkom. Przez środek kampusu, w wykopie, miał jechać na północ szybki tramwaj, którego trasa – w ramach tzw. północnego pasma rozwojowego, miała się kończyć za miastem, aż w Owińskach.

Kamień węgielny pod moraski kampus położono w 1977 roku, ale pierwszy znaczący obiekt, Wydział Fizyki, otwarto częściowo dopiero po czternastu kryzysowych latach.

I tylko ten budynek przypomina konkursowe kombinacje „wież” oraz segmentów. Następne wydziały stanęły osobno, według odmiennych projektów i – choć w części udane – są czymś zupełnie innym niż organiczny, integrujący świat nauki projekt sprzed półwiecza. Morasko to dziś zbiór wsobnych, postawionych pod sznurek budynków podłączonych do zbiorczej drogi z parkingami.

Niezaistniałe Morasko to zresztą nie tylko UAM. W drugiej połowie lat 70. zamierzano przenieść tu Akademię Wychowania Fizycznego i urządzić zespół Wyższych Szkół Artystycznych dla plastyków i muzyków. Myślano również o uczelni dla milicjantów. Na planszach z projektem UAM widać ponadto strzałki kierujące do zespołu Akademii Medycznej na wschodzie. Ta gigantyczna dzielnica nauki, która wyssałaby zupełnie życie akademickie z centrum, miała rozwijać się wzdłuż torów i sięgać nieomal Warty.

Budynki Uniwersyteckie_014
Zespół Wyższych Szkół Artystycznych, Morasko – Umultowo, projekt konkursowy (I nagroda), proj. Ryszard Trzaska, Zdzisław Jońca i Janusz Olszewski, u dołu jeziorko Umultowskie, nad wodą: Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna (dziś: Akademia), za nią – Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych (dziś Uniwersytet Artystyczny) | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_017
Zespół Wyższych Szkół Artystycznych, Morasko – Umultowo, projekt konkursowy (I nagroda), proj. Ryszard Trzaska, Zdzisław Jońca i Janusz Olszewski; elewacje | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_016
Zespół Wyższych Szkół Artystycznych, Morasko – Umultowo, projekt konkursowy (I nagroda), proj. Ryszard Trzaska, Zdzisław Jońca i Janusz Olszewski; rzut parteru – u dołu: PWSM, u góry: PWSSP | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_015
Zespół Wyższych Szkół Artystycznych, Morasko – Umultowo, projekt konkursowy (I nagroda), proj. Ryszard Trzaska, Zdzisław Jońca i Janusz Olszewski, u dołu jeziorko Umultowskie, nad wodą: Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna (dziś: Akademia), za nią, u góry – Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych (dziś Uniwersytet Artystyczny), w lewym górnym rogu – kompleks mieszkaniowy | foto SARP

Na projekt zespołu szkół dla artystów urządzono w 1977 roku konkurs wygrany przez warszawskich architektów – Ryszarda Trzaskę, Zdzisława Jońcę i Janusza Olszewskiego, którzy strukturę dwóch równoległych kompleksów w duchu późnego modernizmu wpisali w zielone otoczenie nad Jeziorem Umultowskim. Kryzys na szczęście przekreślił i te plany, bo eksmitowanie artystów na suburbia było jeszcze gorszym pomysłem niż osiedlanie tam studentów humanistycznych wydziałów UAM.

A co z innymi fantomowymi projektami? Nie wszystkie uczelnie projektowano w trybie konkursowym. Od końca lat 60. działał w poznańskim Miastoprojekcie zespół ds. architektury akademickiej, tworzony przez Witolda Milewskiego, Lecha Sternala i Zygmunta Skupniewicza.

Jego dziełem jest projekt kampusu Uniwersytetu Przyrodniczego z lat 70. – najbardziej udanego miasteczka akademickiego w Poznaniu, którego dobra modernistyczna architektura tworzy sensowną strukturę osadzoną w zieleni. Kampus jest udany, ale zrealizowany jedynie w połowie. Nie powstała jego druga, równie dobrze wymyślona część między ul. Witosa (trasą Niestachowską) a ul. Dojazd (stoją tam dziś dwa obiekty UP postawione w ostatnich dekadach według innych projektów).

Projektanckie trio z Miastoprojektu stoi też za niezrealizowanym w dużej mierze konceptem dla politechniki na Piotrowie. Koncepcje z przełomu lat 60. i 70. przewidywały, że ta uczelnia nie rozwijałaby się, jak dzisiaj, wzdłuż Warty, tylko na terenie między rzeką, ul. Berdychowo, Jeziorem Maltańskim oraz ulicami Kórnicką i Katowicką (m.in. tam, gdzie stało centrum handlowe Malta). Według planów powstały tylko dwie brutalistyczne „deski” przy ul. Piotrowo (Wydziały Elektryczny i Wydział Budowy Maszyn), połączone w parterze salami wykładowymi. Planowano jeszcze sześć takich samych budynków: dwa między Wartą a ulicą Piotrowo (przeznaczoną do likwidacji), a cztery pozostałe za ul. Jana Pawła II, na południe od Malty. Z kolei przy przecięciu linii tramwajowej z ul. Katowicką wrysowano osiem wysokich akademików o cylindrycznym kształcie (dziś stoi w tym miejscu wysoki punktowiec mieszkalny sprzed dwóch dekad). Całą strukturę uzupełniać miały niższe obiekty dla jednostek badawczych i doświadczalnych, powstało tylko kilka.

W planach był budynek Instytutu Architektury, zupełnie inny od otwartego pięć lat temu gmaszyska nad rzeką. Miał stanąć na eksponowanym przedpolu socrealistycznego Wydziału Budownictwa, gdzie dzisiaj są korty przy moście św. Rocha.

W zamkniętym konkursie z 1974 jury nie przyznało pierwszej nagrody, a trzy koncepcje skierowało do dalszych opracowań – dwie nagrodzone (Fikusa, Gurawskiego i Godlewskiego oraz duetu Andrzej Basista i Krzysztof Leśnodorski) oraz wyróżnioną – projekt Henryka Wiercińskiego i Tadeusza Kowalczyka. Najbardziej oryginalny był jednak nienagrodzony ekspresyjny budynek ze stromymi płaszczyznami dachów przechodzących w elewacje, o rozczłonkowanym rzucie i nieregularnej bryle projektu Janiny i Jerzego Szałankiewiczów. Mocno by kontrastował z surowymi „deskami” i nieco pałacowym gmachem Wydziału Budownictwa. Całość wyglądała z grubsza jak wieloczłonowy namiot. Wydział jednak nie powstał, a architekci na siedzibę swojego wydziału musieli czekać jeszcze niemal pół wieku. W tym czasie gnieździli się w budyneczku dawnej szkoły podstawowej przy ul. Strusia, gdzie dziś jest Biedronka, w wynajmowanych salach (także w pubach!) oraz pofabrycznych obiektach przy ul. Nieszawskiej. Szewcy bez butów!

Budynki Uniwersyteckie_003
Wydział Architektury PP, makieta, projekt konkursowy (bez nagrody), 1974/5, proj. Janina i Jerzy Szałankiewicz | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_001
Wydział Architektury PP, wnętrze, projekt konkursowy (bez nagrody), 1974/5, proj. Janina i Jerzy Szałankiewicz | foto SARP
20180803_144743 1920
Wydział Architektury PP, makieta, projekt konkursowy (II nagroda równorzędna), 1974/5, proj. Marian Fikus, Jerzy Gurawski, Jan Godlewski; elewacje | foto SARP
20180803_144752 1920
Wydział Architektury PP, makieta, projekt konkursowy (II nagroda równorzędna), 1974/5, proj. Marian Fikus, Jerzy Gurawski, Jan Godlewski; Wydział miał znaleźć się nad planowaną trasą wzdłuż Warty, u dołu ul. św. Rocha, u góry: 4 „deski” wydziałów (zbudowano tylko dwie w prawym górnym rogu). | foto SARP

Szczątkowym śladem niezrealizowanych koncepcji lat 70. jest Dom Studencki „Eskulap” otwarty w 1976 roku. To od niego zaczęło się budowanie uczelnianego miasteczka Akademii Medycznej – dzisiaj Uniwersytetu Medycznego – między Marcelińską, Przybyszewskiego i Bukowską. Koncepty tego kampusu z lat 70. to kolejne dzieła uczelnianego tria z Miastoprojektu. Pierwszy, wcześniejszy, przewidywał dość prosty układ oparty o biegnący środkiem, równolegle do Bukowskiej, niski „kręgosłup”. Do niego miały być przyłączone po obu stronach wyższe prostopadłościany kolejnych wydziałów.

Drugi wariant był już bardziej zróżnicowany, podobny do założeń dla Moraska z jego segmentami i pionami komunikacyjnymi. Zasada była jednak podobna: „kręgosłup” i przyczepione do niego skrzydła, tyle że o swobodniejszym układzie.

W drugiej koncepcji obok Eskulapa przewidziano też bliźniaczy akademik. Zgodnie z tymi planami udało się jednak wybudować jeszcze kotłownię, stołówkę i salę sportową. Potem, do końca XX wieku, inwestycje stanęły. Dopiero w tym stuleciu zamiast przemyślanej struktury wyrosły w chaotyczny sposób słabo ze sobą powiązane budynki różnej jakości: od kuriozalnego i silnie eksponowanego Collegium Stomatologicum po bardzo udany wydział farmaceutów.

Budynki Uniwersyteckie_023
rozbudowa Akademii Muzycznej, projekt konkursowy (I nagroda), 1989, proj. Jerzy Gurawski; po prawej: św. Marcin, po lewej: al. Niepodległości, widać niezrealizowane: skrzydło po południowej stronie dawnego budynku AM oraz budynek przy ul. Towarowej (dziś stoi tu obiekt Uniwersytetu Ekonomicznego), sala koncertowa w nieco innym kształcie niż budynek zrealizowany w 2006 r. | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_024
rozbudowa Akademii Muzycznej, projekt konkursowy (I nagroda), 1989, proj. Jerzy Gurawski; elewacje od strony ul. św. Marcin (po lewej sala koncertowa) | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_026
rozbudowa Akademii Muzycznej, projekt konkursowy (wyróżnienie), 1989, proj. Jerzy Dziuba, Krzysztof Pasternak, Tadeusz Wiekiera; u dołu ul. św. Marcin, wejście na nowoprojektowany okrągły dziedziniec | foto SARP
Budynki Uniwersyteckie_029
rozbudowa Akademii Muzycznej, projekt konkursowy (wyróżnienie), 1989, proj. Jerzy Dziuba, Krzysztof Pasternak, Tadeusz Wiekiera, elewacje, przekroje | foto SARP

Wreszcie, najbardziej fantomową koncepcją są dawne plany dla AWF, zarówno te z lat 60, jak i te znacznie większe z kolejnej dekady. Nie powstały sportowe budynki i hale przy ul. Olimpijskiej, nie zmaterializowały się ośrodki nad Wartą (w tym kryte lodowisko). Mało tego, nawet charakterystyczny długi i niski gmach AWF z 1973 roku projektu Marka Leykama ma swoją fantomową część – niewybudowaną, umieszczoną na dachu salę wykładową w kształcie przechylonego spodka.

Widmowej architektury nie dorobił się za to Uniwersytet Ekonomiczny, któremu z mozołem wybudowano w 1991 r. wieżowiec w centrum miasta.

Szczęście miała też w latach 90. Akademia Muzyczna. W przełomowym 1989 r. odbył się konkurs na jej rozbudowę i wygrał go solo Jerzy Gurawski. Projekt udało się zrealizować, ale i on ma swoje fantomowe fragmenty, choćby budynek przy ul. Towarowej. To jednak element innej opowieści o tym, jak urządzały się uczelnie w czasach postmodernizmu i później, gdy proporcje się odwróciły. Wówczas realizacji było znacznie więcej, a fantomy należą już do rzadkości.

Polecamy również

Chcesz wiedzieć o wszystkim, co najważniejsze w poznańskiej kulturze?
O wydarzeniach, miejscach, ludziach, zjawiskach, trendach?
Zapisz się do naszego piątkowego dynkslettera!