21 stycznia 2025
film

Kobiety, które całują pierwsze

Przegląd Kina Bułgarskiego pokaże, jak reżyserki rozwijają rodzime kino w rzeczywistości, która pod wieloma względami przypominała naszą.
tekst DARIA SIENKIEWICZ
Kadr z filmu "Kobiety naprawdę płaczą"

Przegląd Kina Bułgarskiego.
Sekwencja kobieca

Kino Pałacowe w CK Zamek
22-26 stycznia 2025 r.
BILETY

Organizatorzy:
Zakład Slawistyki Kulturoznawczej UAM
Krajowe Centrum Filmowe w Sofii
Instytut Filmu, Mediów i Sztuk Audiowizualnych UAM

By móc cierpliwie przerobić narodowe traumy, ponarzekać na systemowe absurdy oraz, z poczuciem bycia zrozumianym, przejrzeć się w codzienności Polek i Polaków, nie trzeba w kółko oglądać filmów Smarzowskiego, Szumowskiej czy Komasy. Do tego równie dobrze, a czasami może i lepiej, nada się kino bułgarskie. Warto się o tym przekonać na własnej skórze już w tym tygodniu w Kinie Pałacowym, podczas pierwszego w Poznaniu Przeglądu Kina Bułgarskiego. Sekwencja kobieca, bo taki podtytuł nosi ów przegląd, jest niedużym, acz bogatym w swojej różnorodności zestawem najnowszych produkcji, stanowiących kobiecy wielogłos na temat współczesnej Bułgarii, która pod wieloma względami przypomina Polskę.

Na filmowym celowniku organizatorów znalazły się bohaterki bardzo różnorodne – wierne żony, ofiarne matki, niezmordowane żywicielki rodzin, ale także szukające zrozumienia artystki, marzycielki, indywidualistki. Choć bywają przestraszone, zagubione i samotne, bo rzeczywistość nie zawsze traktuje je sprawiedliwie, wszystkie łączy upór w codziennej walce o wolność, niezależność i przetrwanie. Można śmiało powiedzieć, że ten sam upór cechował przed laty bułgarskich filmowców próbujących rozwijać rodzime kino w szarej, powojennej rzeczywistości.

Ich doświadczenia w wielu aspektach tożsame były z doświadczeniami polskich twórców pokroju Wajdy, Kieślowskiego czy Holland.

W telegraficznym skrócie: w 1948 roku branża filmowa w Bułgarii ulega przymusowej nacjonalizacji. Przez kolejnych czterdzieści jeden lat jej codzienność rysuje się w barwie sowieckiej czerwieni. Nastaje epoka cenzury, politycznych represji i braku swobody wyrażania myśli. W tym samym czasie na dnie szuflad przez dekady gniją scenariusze oraz taśmy filmowe, które komunistycznej władzy z różnych przyczyn nie odpowiadały. Na najwytrwalszych twórców czekają jednak międzynarodowe laury. Tacy twórcy, jak Binka Żelazkowa, Metodi Andonow i Christo Christow są doceniani w Cannes, Karlowych Warach czy Berlinie. Lata 70. i 80. XX wieku przynoszą wyczekiwane rozluźnienie kontroli kinematografii, potem jej prywatyzację, aż w końcu reformę ustrojową oraz artystyczną wolność.

KOBIETY NAPRAWDĘ PŁACZĄ [Жените наистина плачат], reż. Mina Milewa, Weseła Kazakowa, Bułgaria, Francja 2021 2
PONIEWAŻ LUBIĘ ZŁĄ POGODĘ [Защото обичам лошото време], reż. Jana Lekarska, Bułgaria 2024 2
LEKCJE BŁAGI [Уроците на Блага], reż. Stefan Komandarew, Bułgaria, Niemcy 2023

Bułgarskie środowisko filmowe, jak wszystkie inne, od początku istnienia zdominowane było przez mężczyzn. Za pierwszą Bułgarkę noszącą miano reżyserki pełnometrażowych filmów fabularnych uważa się Binkę Żelazkową, żartobliwie nazywaną „niegrzeczną dziewczynką bułgarskiego kina”. Żelazkowa, której poetycka wyobraźnia i wizualna wrażliwość porównywane są dziś do twórczości Antonioniego czy Tarkowskiego, otworzyła drogę dla kolejnych pokoleń kobiet w rodzimym przemyśle filmowym. Swój pierwszy film zrealizowała w 1957 roku jako trzydziestoparoletnia absolwentka Szkoły Teatralnej w Sofii. Jak wiele filmowczyń z tej części świata przez lata pracowała u boku swojego partnera, scenarzysty Christo Ganewa, łącząc pracę nad wysokobudżetowymi produkcjami z wychowywaniem córki, a także walką z cenzurą oraz ograniczaną dystrybucją jej filmów.

Bułgarska krytyczka Yoana Pavlova na łamach MUBI podkreśla przełomowość debiutu Żelazkowej, pisząc: „Life Flows Slowly By… (Животът си тече тихо…) wprowadził na duży ekran nowy typ socjalistycznej kobiety: zdeterminowanej, samowystarczalnej, wyuczonej, ale także zdolnej do bezwarunkowej miłości – kobiety, która całuje jako pierwsza”. Żelazkowa w swojej twórczości często poruszała kwestię kobiecą, ale podobnie jak inne, wykształcone i pracujące Bułgarki, raczej nie nazywała się feministką.

W końcu, w obliczu socjalistycznej ułudy równości, ruch ten uważany był wówczas za niepotrzebny wynalazek zgniłego Zachodu.

Patrząc dzisiaj na imponujący dorobek reżyserki, w tym chociażby jej czwarty film Ostatnie słowo (Последната дума) z 1973 roku, opowiadający o losach sześciu więźniarek politycznych w czasach carskich opresji, trudno nie przyznać, że bez pionierskiej filmografii Żelazkowej oraz jej hartu ducha, współczesne kino kobiet w Bułgarii byłoby jeszcze bardziej skromne i niedofinansowane. Na lepsze praktyki w branży duży wpływ miała również debiutująca w latach 80. XX w. Roumyana Petkova, która w swojej twórczości, do momentu zakończenia kariery, poruszała tematy dotyczące Bułgarek, a wiele filmów, choćby Odbicia (Отражения) czy Lądowanie (Приземяване) zrealizowała z żeńską ekipą.

IMG_9054
IMG_8630

Na poznańskim Przeglądzie Kina Bułgarskiego zobaczymy pięć filmów – w tym trzy wyreżyserowane przez kobiety – rozpięte gatunkowo między społecznie zaangażowanym dramatem, czerpiącym z kina zemsty thrillerem i wpadającym w melodramatyczne tony romansem. Wydarzenie otworzy pokazywana trzy lata temu na Warszawskim Festiwalu Filmowym Matka (Майка) w reżyserii Sophii Zornitsy, inspirowana prawdziwą historią niezależnej artystki Eleny Panayotovej. Filmowa Elena to również natchniona i pełna wrażliwości reżyserka teatralna, która, dotychczas skupiona jedynie na swoim życiu zawodowym, teraz marzy o założeniu rodziny. Gdy jej partner dostaje propozycję pracy w Nowym Jorku, starania o dziecko schodzą jednak na drugi plan. „Musimy przełożyć tę ciążę” – Elena słyszy od zatroskanego męża, jakby warunki przyszłej pracy były mniej negocjowalne niż owulacja.

Zornitsa rozkłada na czynniki pierwsze macierzyństwo, świadomie rozróżniając chęć posiadania dziecka od pragnienia bycia rodzicem. Elena dostaje niepowtarzalną szansę na dostrzeżenie owej różnicy podczas artystycznej misji w kenijskim sierocińcu, w którym ma prowadzić zajęcia teatralne dla lokalnych dzieci. W Kiberze – największej dzielnicy slumsów w Afryce Wschodniej, protagonistka zdaje sobie sprawę z otaczających ją niesprawiedliwości oraz przywileju życia w komforcie. I choć film Zornitsy krytykuje kompleks białego zbawcy, momentami i tak w niego wpada, czyniąc z Eleny figurę niemal boską.

Mimo wszystko Matka prezentuje świeżą perspektywę na temat rodzicielskiego egoizmu i matczynego spełnienia, ujawniając jak wiele różnych znaczeń może nieść tytułowe słowo „matka”.

Tę mroczniejszą stronę macierzyństwa pokazuje natomiast Gra w zaufanie (Игра на доверие) Martina Makarieva, problematyzująca rodzinne traumy przekazywane z pokolenia na pokolenie. „Nie możesz być szczęśliwa, jeśli nie jesteś wolna i żyjesz w strachu” – brzmią słowa, które Elena słyszy od swojej mamy, Danieli, gdy jest jeszcze małą dziewczynką. Dzisiaj, choć jest już dorosła, nadal mierzy się z demonami przeszłości własnej rodzicielki. A ta nie wiodła raczej szczęśliwego życia. Nieplanowana ciąża przyniosła Danieli zniewagę matki, małżeństwo z przymusu oraz wieloletnią podległość wobec przemocowego męża. Elena walczy z patriarchalnym dziedzictwem pozostawionym jej w spadku, usiłując wyznaczyć granice własnej wolności w relacji z obecnym partnerem. Trzymająca w napięciu Gra w zaufanie z łatwością sprawi, że będziecie jej w tym ze wszystkich sił kibicować.

Kadr z filmu „Ponieważ lubię złą pogodę”

Jeszcze większy talent do portretowania międzygeneracyjnej, sfeminizowanej tkanki rodzinnej prezentują Mina Mileva oraz Vesela Kazakova, które z wiarygodnością szkicują na ekranie różnobarwny obraz współczesnych Bułgarek (w jednej z głównych ról elektryzująca Maria Bakalova) oraz ich społeczno-politycznych żądań. Mający premierę na 74. Festiwalu w Cannes film Kobiety naprawdę płaczą (Жените наистина плачат) to dzieło wielopoziomowe – z jednej strony nienachalny i daleki od dydaktyzmu manifest feministyczny, z drugiej kipiący empatią dramat o przechodzącym ciężką próbę siostrzeństwie. Kobiety naprawdę płaczą otwiera sugestywna scena operacji chirurgicznej postrzelonej bocianicy. Zszywający ją weterynarze rozmawiają między sobą nad rannym zwierzęciem. „W przyszłości może ponownie zostać matką i urodzić, ale już nigdy nie będzie jej można wypuścić na wolność” – kwitują ze smutkiem. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że ów ptak – symbol szczęścia i słowiańskiej obfitości, odzwierciedla losy wielu zranionych i podporządkowanych męskiej opresji Bułgarek.

Żeński duet nie boi się łamać tabu śmiało adresując powszechny problem stygmatyzacji osób z wirusem HIV, agresji wobec kobiet czy dzielących kraj masowych protestów przeciwko gender oraz przyjęciu konwencji stambulskiej. W filmie widzowie słyszą, że sprawcami przemocy seksualnej w przypadku 91% kobiet są w Bułgarii ich partnerzy lub osoby spokrewnione. Z kolei CSO (jedyna rodzima feministyczna organizacja obywatelska) szacuje, że jedna na trzy kobiety, czyli około miliona, cierpi z powodu przemocy domowej.

Patrząc na rzesze Polaków otwarcie sprzeciwiających się edukacji seksualnej ich dzieci, gender oraz prawom społeczności LGBT+, trudno nie zauważyć podobieństw między polskimi i bułgarskimi realiami.

Ponieważ lubię złą pogodę (Защото обичам лошото време) Jany Lekarskiej to z kolei najlżejsza i najbardziej nostalgiczna pozycja w programie poznańskiego przeglądu. Główna bohaterka filmu, Irina, zmęczona rutyną i szybkim tempem życia w stolicy, odwiedza nadmorską miejscowość, w której spędziła większość swojego dzieciństwa. Przy zapierających dech w piersiach krajobrazach południowego wybrzeża Morza Czarnego, budzi się tęsknota za latami niewinności. Przypadkowe spotkanie z dawnym przyjacielem, rozmowy z mieszkańcami i wielogodzinne nurkowanie w zakurzonych, rodzinnych pamiątkach sprawiają, że Irina znów odkrywa w sobie dziecko. Podtrzymujący na duchu debiut Bułgarki zachęca do przewartościowania życiowych priorytetów oraz refleksji nad przeszłością. A to wszystko w akompaniamencie czerpiących z tradycyjnej bałkańskiej muzyki, pop-rockowych ballad popularnego bułgarskiego zespołu REWIND!.

Kadr z filmu „Matka”

Ostatni z pięciu pokazywanych w Kinie Pałacowym tytułów to Lekcje Błagi (Уроците на Блага) w reżyserii Stefana Komandarewa – przejmujący dramat z elementami thrillera, stawiający w centrum tytułową Błagę, emerytowaną nauczycielkę języka bułgarskiego, która niedawno została wdową. Dzieło Komandarewa to prawdopodobnie najbardziej trzymający w napięciu film o starszej pani, jaki kiedykolwiek powstał, a także najbardziej polski film, jaki zrobiono w ostatnich latach w Bułgarii. A to nie tylko za sprawą postkomunistycznej scenerii, w tym babcinego mieszkania z tapczanem i meblościanką. Lekcje Błagi odsłaniają bezlitosne realia, w jakich żyje wielu bułgarskich emerytów. Ledwo starczająca na życie emerytura, pogłębiająca się samotność i przybierające na sile lekceważenie starszych ze strony władz, instytucji oraz społeczeństwa to dla nich chleb powszedni. Nagrodzona na 57. Festiwalu w Karlowych Warach produkcja przybliża również doświadczenia młodych uchodźczyń szukających w Bułgarii azylu, problem powszechnego w kraju kombinatorstwa i korupcji, a także psychologiczne mechanizmy stojące za popularnymi także w Polsce oszustwami „na wnuczka” i „na policjanta”. W filmie Komandarewa gra Eli Skorcheva, powracająca na ekrany po trzydziestu jeden latach.

Jeśli młodzi twórcy wezmą przykład z dramaturgicznej wirtuozerii Lekcji Błagi czy wielogłosowej narracji Kobiety naprawdę płaczą, możemy być o przyszłość bułgarskiego kina spokojni.

Choć nie gości ono zbyt często na polskich ekranach, pojawia się coraz szumniej na międzynarodowych festiwalach, przypominając widowni, że Bułgaria od lat nosi status „anonimowej bohaterki światowego kina”, o czym pisze Sylwia Siedlecka w reportażu Złote Piachy. Dlaczego? Bo to właśnie na Ziemi Trackiej produkuje się hollywoodzkie filmy na najwyższym poziomie i w przystępnej cenie. Niewiele osób wie, że od 1962 nieprzerwanie działa tam jedno z największych i najlepiej wyposażonych studiów filmowych w Europie – w Nu Boyana Film Studios w ciągu ostatnich dwudziestu lat nakręcono ponad trzysta filmów. W ofercie jest między innymi dziesięć w pełni wyposażonych hal dźwiękowych oraz nowoczesny zbiornik przystosowany do zdjęć pod wodą. Jak pisze Siedlecka: „To po zboczach Witoszy zbiegają żołnierze amerykańskiej wojny secesyjnej, za rogami sofijskich ulic czają się wielogłowe monstra z hollywoodzkich filmów i wojownicy ninja z kina akcji, a szerokie bulwary bułgarskiej stolicy przecinają mundurowi z seriali policyjnych. Bułgaria sprawdzi się jako alpejska wioska, zachodnioeuropejski kurort nad morzem, Nowy Jork, Londyn i Moskwa”. Cały filmowy świat w jednej Bułgarii.

Polecamy również

Chcesz wiedzieć o wszystkim, co najważniejsze w poznańskiej kulturze?
O wydarzeniach, miejscach, ludziach, zjawiskach, trendach?
Zapisz się do naszego piątkowego dynkslettera!