Każdy kto odwiedza Wildę wie, że szatan z piosenki Ezoteryczny Poznań już dawno tam nie mieszka. Wyniósł się też z niebezpiecznych przed laty Jeżyc, a nawet chyba i z Łazarza. Miejskie legendy pojawiają się i popadają w zapomnienie, a dzielnice się nieraz radykalnie zmieniają. W trakcie takiej metamorfozy jest bez wątpienia Wilda, która w swoim tempie rozwija się i pięknieje, ciesząc się coraz lepszą opinią.
Przy Wierzbięcicach, Różanej czy Górnej Wildzie łatwiej jest znaleźć dzisiaj hummus niż szemrane towarzystwo. Jak grzyby po deszczu pojawiają się wśród zielonych ulic o robotniczych nazwach pracownie ceramiki, jak Glanc Studio, Romańczuki czy Nami, oryginalne sklepy, jak Zmysłostan (rękodzieło), Papeár (artykuły papiernicze) albo Kwiatostany. Nie można zapomnieć też o restauracjach i kawiarniach, także tych, gdzie kupić można płyty winylowe (Łoki Toki).
Ta dawna proletariacka dzielnica w niczym już nie przypomina zaniedbanej okolicy, po której „nie warto się pałętać” jak śpiewał Krzysztof „Grabaż” Grabowski.

Festiwal Żupańskiego | foto arch. organizatora
Wilda ma jednak ważny brak. „Cały czas nie mamy miejsc kultury na Wildzie. To jest taki nasz duży, duży mankament” – mówiła w rozmowie z Jakubem Głazem w dynksowym podcaście Miastotwórcy Anna Gawrysiak-Knez, jedna z założycielek Stowarzyszenia Wildecka Incjatywa Lokalna WILdzianie. Z tą społecznicą, nauczycielką i przewodniczką po Poznaniu zgadza się radna miejska i wiceprezeska stowarzyszenia, Dorota Bonk-Hammermeister: – Mamy co prawda Młodzieżowy Dom Kultury numer 1 przy Drodze Dębińskiej, ale pełni on bardziej zadanie oświatowe niż kulturalne. Nie mamy kina, w dawnym Kinie Wilda od lat działa Biedronka, a Multikino 51 właśnie zostało zburzone. Nie mamy więc domu kultury, nie mamy kina, nie mamy teatru, a bardzo chcielibyśmy mieć tę kulturę u siebie. Dlatego sami robimy różne wydarzenia, które kulturę na Wildę sprowadzają.
Stowarzyszenie WILdzianie narodziło się w 2013 roku z rozmów w mediach społecznościowych, wśród fejsbukowych członków Forum Aktywistów Wildy i Nieformalnej Grupy Wildeckiej.
Z nich wyłoniła się grupa najbardziej aktywnych osób, które postanowiły przenieść relacje ze świata wirtualnego do realu, w końcu byli sąsiadami. Takim sposobem, już na drugim spotkaniu, zawiązało się stowarzyszenie, które dzięki aktywności w Radzie Osiedla Wilda, rozpoczęło na Wildzie dekadę powiewu świeżości i nowoczesnego myślenia o mieście. Uporządkowane zostały kwestie parkowania, pasm zieleni, uspokojenia ruchu, a także wprowadzono całą paletę aktywności społecznych: od spacerów po dzielnicy, przez uzupełnienie Wikipedii o hasła dotyczące Wildy i wildzian, po odbywające się od dekady w starej zajezdni tramwajowej Lato na Madalinie – z plażą, leżakami, koncertami, potańcówkami i atrakcjami dla dzieci.

Festiwal Żupańskiego | foto arch. organizatora
WILdzianie organizują kulturę na własną rękę, a ich oczkiem w głowie jest Festiwal Żupańskiego, który odbędzie się w tym roku już po raz ósmy. Lato, które choć z natury leniwe, sprzyja nadrabianiu czytelniczych zaległości, a Festiwal Żupańskiego literaturę stawia na pierwszym miejscu. – Zawsze staramy się, żeby było lokalnie, literacko i muzycznie – mówi Dorota Bonk-Hammermeister. Jan Konstanty Żupański, patron festiwalu, także stawiał literaturę na piedestale. Urodził się w Poznaniu na początku XIX wieku w rodzinie Zupanos, macedońskich imigrantów zajmujących się handlem winem, więc odziedziczył po przodkach smykałkę do interesów i niemałą fortunę na rozkręcenie interesu. Uczył się w Gimnazjum św. Marii Magdaleny, prawo studiował w Berlinie, gdzie pracował później w Wyższym Sądzie Krajowym. Zdecydował się jednak wrócić do Poznania, gdzie po śmierci ojca przejął rodzinny majątek.
Jan Konstanty pierwotnie zajmował się tłumaczeniem dzieł ekonomicznych. Z czasem porzucił to zajęcie na rzecz otwarcia przy Starym Rynku księgarni rozprowadzającej książki wydawane własnym nakładem.
„Żupański rozpoczął przedsięwzięcie z rozmachem. Jak to zwykle w tej branży bywa, połączył księgarnię z imponującą działalnością wydawniczą, choć bez własnej drukarni. Zamawiał teksty u autorów, otrzymane materiały publikował w starannej szacie graficznej, a potem zajmował się ich kolportażem. Nowością w tej pracy było zachęcanie autorów do pisania, a nawet wypłacanie im zaliczki, co w owych czasach było ewenementem” – pisał w Monitorze Wielkopolskim Marek Rezler w artykule Grek o polskim sercu. Romantyczny tytuł nawiązuje do patriotycznej działalności Żupańskiego, który publikując i sprzedając dewocjonalia i literaturę beletrystyczną pozyskiwał środki na druk tekstów wielu pisarzy emigracyjnych oraz czołowych działaczy niepodległościowych. Wydawał między innymi dzieła Mickiewicza, Malczewskiego, Lenartowicza, Lelewela, Cegielskiego czy Dąbrowskiego.

Portret Jana Konstantego Żupańskiego | foto Biblioteka Narodowa
Choć nie wiadomo, czy Żupański Wildę (wtedy jeszcze podpoznańską wieś) odwiedzał, pochowany został tuż przy jej północnej granicy – na cmentarzu greckim. Dzisiaj to Park Marcinkowskiego, więc Żupańskiego przeprowadzono na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan. Pamięć po „Greku o polskim sercu” uczczono nadając jego imię jednej z wildeckich ulic i na niej początkowo miał odbywać się festiwal w formie święta ulicy. Zamykanie tak ruchliwej drogi okazało się jednak zbyt kłopotliwe, więc wydarzenia przeniesiono na kameralną ulicę Poplińskich, ale i tam WILdzianie nie zabawili długo. – Mimo wielu wcześniejszych informacji, mimo znaków drogowych, codziennych kontroli przez Strażą Miejską, mieszkańcy nie przeparkowywali na czas swoich samochodów. Uznaliśmy, że wywożenie na lawetach samochodów sąsiadów nie jest w myśl naszej idei bycia razem i wspólnego świętowania – opowiada o niełatwych początkach Dorota Bonk-Hammermeister. Dlatego trzecia edycja święta odbyła się już na placu Marii Skłodowskiej-Curie, tuż przy Rynku Wildeckim i tak jest do dzisiaj.
Choć zielony skwer tuż przy budynku rektoratu Politechniki Poznańskiej jest przestrzenią, gdzie odbywać się będą główne wydarzenia festiwalowe, nie jest jedynym miejscem.
W tym roku organizatorzy współpracują z kawiarniami Pora Dnia i MurAle Café, galerią INbetweenART i Młodzieżowym Domem Kultury nr 1. W tych miejscach odbywać się będą „wydarzenia rozgrzewkowe” przed kulminacją, zaplanowaną na ostatni weekend sierpnia. Festiwal zainauguruje wernisaż wystawy fotograficznej Emilii Tabisz Wilda w rozkwicie w galerii InbetweenArt. W kolejnych dniach będzie można wziąć udział w rozmaitych warsztatach, wykładach, plenerowych pokazach filmowych, slamie poetyckim, a w sobotę, finałowo – w spacerze po dzielnicy, który poprowadzi Magdalena Genow-Jopek – pisarka, wildzianka, autorka „Dynksa” i członkini stowarzyszenia – oprowadzając chętnych szlakiem bohaterów swojej debiutanckiej powieści Złodziejka matek. Po spacerze czekają na miłośników literatury spotkania autorskie, wśród nich to z Julem Łyskawą, laureatem Paszportu Polityki, autorem świetnie przyjętej książki Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców.

Festiwal Żupańskiego | foto arch. organizatora
W międzyczasie fani literatury będą mogli kupić na kiermaszu książki Wydawnictwa Miejskiego Posnania, Wydawnictwa Poznańskiego, Wydawnictwa Albus czy zaprzyjaźnionego z festiwalem Antykwariatu im. Jana Konstantego Żupańskiego z ulicy Paderewskiego. Niejedną ze zdobytych książkowych pozycji będzie można od razu uzupełnić autografem, bo podpisywać swoje dzieła będą Zbyszek Zachariasik, autor albumu Klatki schodowe w Poznaniu, Rafał Rosół, autor napisanej gwarą poznańską rymowani Heksa na ligawie, czyli wuchta nowych fraszek czy geolog Janusz Skoczylas, autor Kamiennego Poznania. O skałach, które tworzą miasto. Czas pomiędzy kolejnymi rozmowami autorskimi wypełnią oczywiście koncerty, bo przecież Festiwal Żupańskiego to także doznania muzyczne.
Wystąpią Chór Pogłosy, zespół Beat Wise, a wieczór zakończy koncert wokalistki jazzowej Kasi Osterczy z sekstetem muzyków z orkiestry Blue Note.
Mimo, że ten koncert zakończy sobotnie świętowanie, nie jest to tak naprawdę ostatnie zaplanowane wydarzenie, bo Festiwal Żupańskiego rozciąga się aż do października, do wystawy Tkanina wildecka Julii Woronowicz. Z czasów jej studiów na UAP pochodzi seria dwunastu obrazów, które korespondują z historią Poznania i Wildy. Woronowicz, tworząc bajkowe i magiczne historie, zastanawiała się, jak mogło wyglądać życie kobiet w tym miejscu przed powstaniem państwa polskiego. Od współczesności do prehistorii, Festiwal Żupańskiego ogląda Wildę z każdej strony.