British Film Festival
Kino Muza w Poznaniu
13-17 listopada 2024 r.
PROGRAM
To pierwsze takie wydarzenie w Poznaniu i w Polsce. Uzupełnia festiwalową mapę, łącząc współczesną wyrazistą, buntowniczą i zmęczoną wykluczeniami filmografię brytyjską z romantyzującym imperialną przeszłość heritage cinema. Mottem pierwszej edycji British Film Festiwal jest Zjednoczone królestwo kina, czyli uprzejme przypomnienie, że filmy z metką British nie pochodzą jedynie z Anglii, ale także Szkocji, Walii oraz Irlandii Północnej.
Popołudniowa herbatka z mlekiem, szelmowski uśmiech Hugh Granta czy podsycone ironią, specyficzne poczucie humoru – niezależnie od tego, kto i co pojawi się w waszych głowach po usłyszeniu hasła „kultura brytyjska”, bardzo możliwe, że wasze wyobrażenia ziszczą się na dużym ekranie w tym tygodniu w Kinie Muza. Program British Film Festival zachęca różnorodnością oraz inkluzywnością, w wielonarodowościowych barwach malując pejzaż przeszłego oraz teraźniejszego kina Wielkiej Brytanii.
Siedemdziesiąt seansów oraz dziewięć sekcji tematycznych to z jeden strony szalony mariaż hitchcockowskiego suspensu i gatunkowej pulpy, z drugiej – autorefleksyjne starcie imponujących kostiumowych inscenizacji z rzadka pokrzepiającym realizmem społecznym. To wszystko w wykonaniu największych sław, jakie wydały na świat Wyspy: między innymi Maggie Smith, Ewana McGregora, Judi Dench, Anthony’ego Hopkinsa czy Olivii Colman. Już bardziej brytyjsko się nie da.
Prócz najsłynniejszego misia z Anglii, który zaszczyci swoją obecnością Muzę z okazji premiery Paddingtona w Peru, festiwal odwiedzą również reżyserka Lynne Ramsay oraz jej wieloletnia współpracowniczka, montażystka Lucia Zucchetti.
W ramach retrospektywy BFF zaprezentuje cztery pełnometrażowe produkcje Szkotki, a także zestaw krótkich metraży, w których Ramsay po raz pierwszy daje się poznać jako wrażliwa na społeczną niesprawiedliwość, czujna obserwatorka rzeczywistości. W intymnych, mających miejsce w rodzinnym Glasgow Small Deaths i Gasmanie twórczyni lustruje świat nierówności ekonomicznych oczami bohaterów dziecięcych, którzy za wcześnie wkraczają w odarty z niewinności świat dorosłych. Z kolei zagubione w czasie i przestrzeni Kill the Day przejmująco obrazuje uzależnienie odseparowanej od społeczeństwa jednostki, a nakręcony lata później, czarno-biały Swimmer hipnotyzuje widza poetyckim minimalizmem oraz intrygującą wieloznacznością warstwy audialnej.
Spadkobierczyni Kena Loacha zawsze jest blisko swoich bohaterów i bohaterek, towarzysząc im nie w pierwszych i nie w ostatnich życiowych rozczarowaniach. W pełnometrażowym debiucie Nazwij to snem znów wraca do perspektywy dziecięcej, ukazując dramatyczne losy dorastającego na ubogich przedmieściach Glasgow dwunastolatka, który dźwiga na swoich wątłych barkach brzemię ogromnej traumy. Jak na rasowe kino społeczne przystało, próżno szukać tu happy endu, bowiem tak bolesne wspomnienia może zatrzeć jedynie ucieczka w świat nieposkromionej wyobraźni. Nieco więcej nadziei daje zrealizowana rok później herstoria Morvern Callar stawiająca w centrum młodą Szkotkę, która nieoczekiwanie dostaje szansę na ucieczkę od duszącej i naznaczonej rutyną szarej codzienności. Desperacja przetrwania i pragnienie eskapizmu sprowadziło Morvern na oczyszczającą drogę samopoznania, a emancypacyjny wydźwięk filmu uplasował Ramsay jako wyrazistą i niezwykle ważną przedstawicielkę brytyjskiego kina kobiet.
Pozycję tę dwukrotna laureatka BAFTA ugruntowała również za sprawą rodzinnego dramatu Musimy porozmawiać o Kevinie, w którym autorka przełamuje kobiece tabu, malując na ekranie najmroczniejsze odcienie macierzyństwa.
Prowokujące do myślenia dzieło z Tildą Swinton w roli głównej uczłowiecza figurę bezsilnej matki, normalizując zjawisko baby blues i rodzicielskich porażek. W programie BFF znalazło się również miejsce na ostatni film szkockiej reżyserki, mroczny thriller Nigdy cię tu nie było, prezentujący złożony psychologicznie portret okaleczonej męskości. Ramsay odtwarza w nim oswojone uprzednio motywy traumy, alienacji oraz przemocy, lecz tym razem w postaci rozsadzającego konwencję, jak i oczekiwania widzów kina gatunkowego. Grany przez Joaquina Phoenixa weteran wojenny dołącza do grona ramsayowskich bohaterów tragicznych, a więc głęboko samotnych, naznaczonych skazami oraz solidnie pokiereszowanych przez los.
Na poznańskim festiwalu będzie można zobaczyć flagowe dla brytyjskiego realizmu społecznego tytuły, które za młodu inspirowały zapewne samą Ramsay (odsyłam do sekcji Mind the Gap). Buntowniczy antybohaterowie siłujący się z żelazną ręką Margaret Thacher, wymierzający uliczną sprawiedliwość żądni krwi skinheadzi czy walczący o godne bytowanie, narażeni na ksenofobię emigranci to postaci żywcem wyciągnięte ze srebrnego ekranu lat 80. i 90. XX wieku.
Choć czasy się zmieniają, a thatcheryzm ustąpił miejsca Brexitowi, wydaje się, że zapotrzebowanie na autorów społecznie zaangażowanych wcale nie przestaje maleć.
W bogatym repertuarze BFF znajdziemy czołowych diagnostów brytyjskiej rzeczywistości, między innymi radykalnego w formie i przesłaniu Alana Clarke (Made in Britain), dydaktycznego i gloryfikującego klasę robotniczą Kena Loacha (The Old Oak) czy stawiającego na kontrkulturowe przejaskrawienie Danny’ego Boyle’a (Trainspotting, seans w klubie Tama). Wyraźne echa ich twórczości nietrudno znaleźć również wśród festiwalowych premier.
Oglądając Kneecap, hip-hopową, sztubacką odę do wolności, dostrzeżemy podobieństwa z estetyką narkotykowej odysei Marka Rentona. Do tego dochodzi zabawa muzyczną ekspresją, bowiem kontestacja rzeczywistości w filmie Richa Peppiatta przybiera formę rapu w narażonym na wyginięcie języku irlandzkim. Z kolei otwierające British Film Festival feministyczne On Falling z cierpliwością i empatią rodem z twórczości Loacha, odsłaniają bolesną rutynę oraz codzienne trudy pracującej w szkockich magazynach portugalskiej imigrantki Aurory (Joana Santos).
Trudno w pełni zrozumieć niuanse współczesnej kinematografii Zjednoczonego Królestwa bez dekonstruowania jego kolonialnej przeszłości, imperialistycznych grzeszków oraz konserwatywnej obyczajowości. Widowiskowe spektakle kostiumowe spod znaku heritage cinema prezentuje sekcja Five o’Clock, w której znalazła się przestrzeń na tytuły zarazem podniosłe oraz idealizujące anglosaskie dziedzictwo (Rydwany ognia czy Pokój z widokiem), jak i serwujące odrobinę subwersywności. Wśród pokazywanych na BFF dzieł Jamesa Ivory’ego, Hugh Hudsona i Sally Potter warto pozwolić sobie odkryć na nowo problematyzującego homoseksualną miłość Maurycego oraz umykającego genderowym schematom Orlanda.
Ten pierwszy to przesycony sensualnością, zakazany romans arystokraty z mieszczaninem (na ekranie młodziutcy Hugh Grant i James Wilby), a drugi – odważna krytyka wyższych sfer oraz sztywnego gorsetu konwenansów przez wieki uciskającego główną bohaterkę filmu (Tilda Swinton).
Odstające od binarnej rzeczywistości dramaty Ivory’ego oraz Potter stanowią smakowitą przystawkę dla głównych dań, czyli najlepszych produkcji queerowych i z gatunku coming-of-age, jak traktujący o depresji i potrzebie bliskości Dobrzy nieznajomi czy Blue Jean, przypominający o społecznym wykluczeniu osób LGBT+ w czasach surowych rządów Thatcher albo Silver Haze, afirmujący nieheteronormatywność dążących do samopoznania młodych kobiet. Dziewczęcą perspektywę eksponuje również burzliwe How To Have Sex, które pod płaszczykiem lekkiej, zakrapianej alkoholem wakacyjnej przygody, przemyca gorzkie przemyślenia na temat cienkiej granicy między świadomą zgodą i społeczną presją, towarzysząc nastolatkom w odkrywaniu ich seksualności.
Po intensywnym binge-watchingu brytyjskiego realizmu społecznego zaleca się filmowe katharsis, które na festiwalu można osiągnąć za sprawą dreszczyku emocji. Suspensu w wykonaniu Alfreda Hitchcocka widzowie doświadczą nie tylko w Muzie, ale także kościele ewangelicko-metodystycznym św. Krzyża, gdzie seans niemego Lokatora uświetni muzyka na żywo Michała Jacaszka. Jeszcze silniejsze kinowe doznania gwarantuje sekcja Bloody Hell! zaprogramowana we współpracy z nadmorskim Octopus Film Festival. Zestaw pięciu kampowych i bezpruderyjnych horrorów to esencja kina eksploatacji najniższych lotów, a także niewyczerpane źródło skandalicznego humoru i sytuacyjnych absurdów. Czarna magia, kobieta-wąż oraz porywający ludzi kosmici stanowią idealną przeciwwagę dla tematyki ulicznego pesymizmu i moralnej degrengolady towarzyszącej nam w tegorocznej odsłonie festiwalu.
Osobom mającym trudność z przetrawieniem gatunkowej pulpy proponuję szczyptę komedii w postaci kipiących brytyjskim humorem Wrednych liścików, a także romantyczną i chwytającą za serce Sztukę pięknego kochania, która pojawi się w Muzie przedpremierowo.
British Film Festival, celebrując kulturę poszczególnych krajów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwo, światło reflektorów kieruje na kino brytyjskie najwyższej próby. Szerokie spektrum gatunkowe i tematyczne odsłania przed nami nie tylko najciemniejsze zakamarki burzliwej historii Wysp, a także ich ogromną filmową niejednorodność. Każdy z eksponowanych w festiwalowym repertuarze tytułów naznaczony jest autorskim sznytem, a także wyjątkową wrażliwością. Choć na afiszu zazwyczaj łatwiej dostrzec amerykański mainstream, nie dajmy się zwieść pozorom. Gdy na ekrany kin wraca hipnotyzujące Pod skórąJonathana Glazera, do najgorętszych premier należy Gladiator II Ridleya Scotta, a Hollywood szturmem podbija trio charyzmatycznych Irlandczyków (Mescal, Murphy i Keoghan) trudno zaprzeczyć niegasnącej potędze brytyjskiej kinematografii.