Meblowanie miasta

Paweł Grobelny to dziś jeden z najlepszych projektantów przestrzeni publicznych. Opowiada nam o swoich realizacjach – od ławek w Paryżu, przez Poznań, po teren nad Jeziorem Słupeckim.
tekst KATARZYNA JASIOŁEK
Park kieszonkowy na Chwaliszewie w Poznaniu | foto Arch. Pawła Grobelnego

Mała architektura, meble miejskie – to pojęcia, które spotykamy czasem w mediach. Ich realizacjami chwalą się miasta, dzielnice, a nawet deweloperzy. Czasem spływa na nich deszcz pochwał, innym razem krytyka. Ale czy takie meble miejskie to współczesny wynalazek? I tak, i nie. Dowodem na „nie” są stare fotografie, na których widać ławki na Starym Rynku w Poznaniu. Dowodem na „tak” – niejednoznaczna funkcja takich obiektów. Współcześnie czekają one nieraz na inwencję przechodnia, na co przykładem może być mebel, który rozgościł się kilka lat temu na skwerze na Chwaliszewie.

Centralne miejsce skweru zajmuje okrąg wykonany z cortenu i drewna bangkirai. Platforma pozwala przysiąść, położyć się, ale można ją potraktować także jak przydomowy taras w przestrzeni publicznej i zorganizować na niej spotkanie z rodziną czy znajomymi.

To świetne miejsce do odpoczynku, ale także do pracy czy nauki. Koncepcję takiej „ławki” doceniło jury Plebiscytu Polska Architektura XXL i spośród piętnastu nominowanych projektów w 2018 roku zwyciężył właśnie ten, wymyślony przez Pawła Grobelnego – projektanta, kuratora i wykładowcy. Grobelny studiował na Akademii Sztuk Pięknych (dzisiaj Uniwersytecie Artystycznym) w Poznaniu, ale także w Paryżu i Lyonie. Ma na koncie zagraniczne stypendia, jego prace znajdują się w kolekcjach muzealnych w Polsce i na świecie. Podobnie zresztą, jak jego realizacje spod znaku mebli miejskich, małej architektury i ogrodów kieszonkowych.

Paweł Grobelny | foto Zuzanna Garsztka

Kiedy myślimy o meblach miejskich, przychodzą nam do głowy te standardowe, jak ławki, śmietniki i barierki, rzadko myślimy, żeby ten wachlarz obiektów poszerzyć, nieczęsto zastanawiamy się, czy jest on wystarczający. Tymczasem potrzeby w przestrzeni publicznej zmieniają się, co pokazała chociażby pandemia. Wraz ze studentami szukamy więc nowych potrzeb i za tym idą pomysły projektowe, bo punkt wyjścia dla obiektu zawsze stanowi czynność. Osobiście lubię rozwiązania otwarte na różne scenariusze – mówi Paweł Grobelny i zdanie to doskonale pasuje do wspomnianego siedziska na Chwaliszewie. A jakie inne wyzwanie zawodowe szczególnie zapadło mu w pamięć?

Chociażby realizacja w paryskiej dzielnicy biznesowej La Défense. Do stworzenia mebli miejskich zaproszono pięć zespołów z różnych krajów, a gdy każdy z nich zaproponował swoje rozwiązanie – powstały prototypy, które stanęły na rok w przestrzeni między budynkami.

W tym czasie trwały testy mebli, sprawdzano jak funkcjonują i ostatecznie wybrano dwa rozwiązania: zaproponowane przez szwajcarskie studio oraz przez Pawła Grobelnego i powielono je w całej dzielnicy. – Drewniane wyspy miały służyć do pracy poza biurowcami – samotnie lub w grupach. Pozwalają na wygodną pracę z laptopem, mają specjalne zagłębienia, w których można umieścić tablet lub smartfon i zagłębienia te uwzględniają różną grubość urządzeń. Dodatkowo meble zostały tak zlokalizowane w różnych miejscach dzielnicy, że oferują użytkownikom wartość dodaną, jaką są zaskakujące widoki – opowiada Paweł Grobelny, dodając, że nie ma dobrego projektu bez współpracy, która w tym przypadku była wzorcowa. Projektanci otrzymali doskonale opracowane wytyczne, które bardzo się przydały się na etapie tworzenia projektu.

Meble dla dzielnicy biznesu LA DEFENSE_fot Pawel Grobelny_01
La Défense w Paryżu | foto Paweł Grobelny
Meble dla dzielnicy biznesu LA DEFENSE_fot Pawel Grobelny_03
La Défense w Paryżu | foto Paweł Grobelny

Dzisiaj tego typu realizacje w przestrzeni zlecają nie tylko dzielnice czy miasta, lecz także instytucje kultury, szkoły, uczelnie, deweloperzy. Tym ostatnim zależy na zaprojektowaniu zarówno przestrzeni zamkniętej, dostępnej jedynie dla mieszkańców i ich gości, jak i otwartej, bo to podnosi wartość inwestycji. Instytucje kultury chcą mieć interesującą i funkcjonalną przestrzeń przed budynkiem, aby móc wychodzić ze swoimi aktywnościami na zewnątrz. Szkoły potrzebują dziedzińców i tarasów dla uczniów i pracowników, przestrzeni wokół szkoły.

Paweł Grobelny uważa, że zleceniodawcy w Polsce nie różnią się od tych z innych krajów Europy Środkowej, gdzie jeszcze do niedawna przestrzeń, którą obecnie się zagospodarowuje nie była intersująca, bo skupiano się na budynkach i ich wnętrzach.

Recto-verso
Recto-Verso” | foto Paweł Grobelny
Recto-verso 2
Recto-Verso | foto Paweł Grobelny

– Impulsem do zmian okazała się pandemia, która pokazała, że przestrzeń publiczna nie jest zbyt komfortowa. Nastąpiła totalna zmiana w myśleniu, a skutek był taki, że temat przestrzeni publicznej wszedł do medialnego mainstreamu. Zaczęto o niej pisać i mówić szerzej, nie tylko w branżowym świecie. I zmieniło się jeszcze coś: gdy wcześniej liczyły się jedynie duże realizacje, jak place czy fontanny, projektowano przestrzeń z myślą o przyciągnięciu turystów, od czasu pandemii zaczęto myśleć o mieszkańcach, planować bardziej lokalnie. A zatem nie tylko duże place, duże parki, ale także małe, w myśl idei miasta piętnastominutowego – zauważa Grobelny.

Przykładem jego projektu dla określonej grupy użytkowników jest wspólny dziedziniec kompleksu mieszkalnego Saperska 30 w Poznaniu, gdzie zleceniodawcą był belgijski deweloper OKRE Development. Przestrzeń znajduje się na dachu parkingu, co stanowiło przeszkodę w planowaniu tradycyjnie sadzonej zieleni, więc drzewa posadzono na sąsiedniej działce, zaś na samym dziedzińcu znalazły się trawy ozdobne i drzewa wielopniowe, wśród nich meble i zabawki dla dzieci, a roślinność utworzyła strefy. Dzięki temu zabiegowi wielu mieszkańców może jednocześnie korzystać z dziedzińca wchodząc lub nie wchodząc w interakcję z sąsiadami – w zależności od pomysłu na spędzenie czasu. Chodziło także o to, aby teren rekreacyjny wyglądał atrakcyjnie, gdy patrzy się na niego z okien.

Saperska 30 w Poznaniu | foto Dawid Majewski

Grobelny: – Korporacje i deweloperzy często wyczuwają trendy szybciej niż miasta, które potem za nimi podążają. Współpracuję z małymi i dużymi miastami, a kształt tej współpracy zależy od ludzi. Nie dostrzegam takiej prawidłowości, że mniejsze miasta są mniej świadome swoich potrzeb niż większe. Rewelacyjny projekt powstał w Słupcy, współpraca przebiegła bez zarzutu, a jej efekt został dobrze przyjęty przez zleceniodawców i mieszkańców. Ta realizacja otrzymała także mnóstwo nagród. Chodzi o projekt zagospodarowania terenu nad Jeziorem Słupeckim, którego zdjęcia wyglądają tak, że aż trudno uwierzyć, że to nie wizualizacje. Dzięki współpracy z władzami miasta powstał pomost prowadzący do historycznego kopca na jeziorze.

Oprócz tego na zagospodarowanie terenów rekreacyjnych złożyły się pomosty widokowe, scena widowiskowa, basen zewnętrzny (jezioro jest potorfowe), boisko, platformy widokowe i kilka placów zabaw dla dzieci.

Gdy zaczynam prace nad projektem przestrzeni, muszę do niej pojechać, doświadczyć, zobaczyć, poczuć, z której strony wieje wiatr, którędy chodzą ludzie, gdzie są wydeptane ścieżki, gdzie ludzie się gromadzą, gdy świeci słońce, a gdzie, gdy pada deszcz. W ramach takich badań terenowych zdarza się także, że chodzi się za jakąś osobą – świadomą tego lub nie – i sprawdza, jakie kolejne kroki robi eksplorując daną przestrzeń. Obserwacje trzeba robić w różne dni, o różnych godzinach – mówi projektant, dodając: – Etap badania potrzeb jest bardzo pomocny w projektowaniu. Potem powinny powstać obiekty otwarte na różne scenariusze, stanowiące tło dla różnych wydarzeń, bez tworzenia sztucznych sytuacji, bez narzucania ograniczeń niekomfortowych dla użytkowników. Warto się zastanowić także, czy możemy z czegoś zrezygnować, bo chodzi o znalezienie jak najlepszego rozwiązania przy użyciu możliwie najmniejszej ilości środków. Projekt powinien wynikać z kontekstu, być jak najmniej inwazyjny, nie konkurować z naturą. Projektując nie można także myśleć przez pryzmat samego siebie, bo ludzie mają nieraz skrajnie różne potrzeby. Dalej, trzeba wziąć pod uwagę kontekst kulturowy, geograficzny, bo na przykład ławki, które grają z cieniem lepiej sprawdzą się w Hiszpanii niż w Skandynawii. Nie mówiąc o tym, że innych materiałów użyjemy w Polsce, a innych w Portugalii.

3Zagospodarowanie nadbrzeża Jeziora Słupeckiego w Wielkopolsce fot. Dawid Majewski
Nabrzeże Jeziora Słupeckiego | foto Dawid Majewski
1Zagospodarowanie nadbrzeża Jeziora Słupeckiego w Wielkopolsce fot. Dawid Majewski
Nabrzeże Jeziora Słupeckiego | foto Dawid Majewski
2Zagospodarowanie nadbrzeża Jeziora Słupeckiego w Wielkopolsce fot. Dawid Majewski
Nabrzeże Jeziora Słupeckiego | foto Dawid Majewski

Chociaż dziś Paweł Grobelny prowadzi na warszawskiej ASP Pracownię Projektowania Przestrzeni Publicznej i z tą dziedziną jest kojarzony, wcześniej jego nazwisko pojawiało się częściej w kontekście mebli i wzornictwa do domu. Jego prace prezentowano na licznych wystawach i festiwalach poświęconych projektowaniu w Europie i na świecie, sam także był kuratorem i współkuratorem wielu takich wystaw. – Lubię skakanie między różnymi dziedzinami i skalami. Zaletą małej skali jest to, że jest się bardziej w procesie powstawania, można się skupić na detalach, jest mniej podwykonawców, podczas gdy w projektach o większej skali niemałą rolę odgrywają ograniczenia budżetowe, czynniki zewnętrzne – mówi.

Wspomina współpracę z francuskimi rzemieślnikami, podczas której powstały obiekty mogące pełnić dwie funkcje. Przykładowo w ramach projektu Glass Is Tomorrow hutnicy ze słynnej huty Meisenthal wydmuchali wazony Recto-Verso, które po odwróceniu mogły stać się miską.

Podobny pomysł przyświecał projektantowi przy tworzeniu metalowych wazonów na pojedyncze kwiaty lub bukiety – w zależności od sposobu ustawienia. We współpracy z francuskim ceramikiem Claudem Aiello powstała grupa ceramicznych obiektów o podwójnej funkcji: doniczki, która może być wazonem i wazonu, który może przeistoczyć się w popielniczkę lub wyciskarkę do cytryn z miską. Powstał także projekt z drewna – seria mis wkładanych jedna w drugą, które, gdy się ich nie używa i odwróci, stanowią dekorację we wnętrzu. Przedmioty rzadziej używane w domu zyskały dzięki temu dodatkową funkcję, która sprawia, że użytkownik ma szansę częściej po nie sięgnąć. Praca nad obiektami z serii Recto-Verso stawia również ważne pytanie, czy na pewno potrzebujemy aż tylu przedmiotów.

Ławki w ogrodzie Albertine w Brukseli | foto Paweł Grobelny

I z tym pytaniem w głowie Paweł Grobelny projektuje obiekty spod znaku designu. Zapytany o wymarzony projekt, przywołuje współpracę z władzami Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, w ramach której zostanie umeblowany kampus. Współpraca już trwa i po etapie badania potrzeb – obserwacji zwyczajów studentów, liczeniu, mapowaniu, analizowaniu wydeptanych ścieżek, powstały dwie różne koncepcje mebli miejskich dla kampusu. W tym roku prototypy pojawią się w przestrzeni i będą testowane, co pozwoli je ulepszyć, aż w końcu zastąpią je docelowe meble. Muszą idealnie wpisać się w kontekst modernistycznych budynków z końca lat 60. i 70. XX wieku, chociaż od ich wybudowania zwyczaje tych, którzy w ich otoczeniu przebywają, uległy zmianom. Praca nad tym projektem tak bardzo spodobała się Grobelnemu, że chętnie podjąłby się umeblowania przestrzeni pomiędzy budynkami kolejnego kampusu uniwersyteckiego. – Większość nowych projektów krzyczy, a przy projektowaniu ważny jest szacunek do miejsca – zauważa projektant. – Dlatego największy komplement, jaki usłyszałem to ten, że zaprojektowane przeze mnie ławki wyglądają, jakby od zawsze stały tu, gdzie stoją.

Polecamy również

Chcesz wiedzieć o wszystkim, co najważniejsze w poznańskiej kulturze?
O wydarzeniach, miejscach, ludziach, zjawiskach, trendach?
Zapisz się do naszego piątkowego dynkslettera!