POLECAM POZNAŃ!
Cykl, w którym poznaniacy i poznanianki polecają swoje ulubione miejsca i wydarzenia.
Kamil Brycki
– ekspert w dziedzinie klasycznej męskiej elegancji, od ponad dekady związany z branżą modową; kierownik poznańskiego salonu firmy Buczyński, odpowiada za social media marki; współzałożyciel i redaktor magazynu Rewers; mieszka na Jeżycach.
Kiedy mam wolny czas, kiedy mogę się poobijać, zazwyczaj spaceruję i słucham muzyki, co bardzo mnie relaksuje – odcinam się od świata i resetuję głowę. Włączam w słuchawkach tryb wygłuszenia, a rzeczywistość zmienia się w plan filmowy lub teledysk. Najchętniej spaceruję po Starym Rynku, Cytadeli, wokół okolic Rusałki i po Sołaczu – po parku i między pięknymi willami.
Choć mam w domu kilka płyt winylowych, traktuję je bardziej jak element dekoracyjny i gest wsparcia wobec ulubionych artystów. Na ogół słucham w kółko tego samego, nie nudzą mnie ulubione brzmienia. Sięgam przede wszystkim do dwóch skrajnych rodzajów muzyki – do muzyki filmowej, instrumentalnej (uwielbiam Maxa Richtera, kompozytora minimalistycznej, współczesnej muzyki klasycznej) i do muzyki pop, bo wychowywałem się na twórczości Michaela Jacksona. Często wracam do muzyki króla popu.
Dobrze bawię się na wszelkich muzycznych wydarzeniach. Czekam szczególnie na przyszłoroczny koncert The Weeknd, bo moim zdaniem Abel Tesfaye przejął pałeczkę po Michaelu.
Lubię nie tylko koncerty zrobione z rozmachem, jak te Eda Sheerana, Linkin Park czy poznański Bittersweet, ale i te bardziej kameralne. Muzyka przez długi czas była dla mnie bardzo ważna – studiowałem akustykę, a będąc dzieckiem grałem na pianinie i na skrzypcach. Dlatego nigdy nie jest mi szkoda pieniędzy na muzykę na żywo. Uważam, że każda okazja do spotkania ulubionego artysty jest niesamowita i nie należy jej marnować. Kiedy spaceruję po Starym Rynku, lubię spontanicznie posłuchać koncertu w pasażu Quadro.
Jeśli nie słucham muzyki, słucham podcastów. Lubię Zaprojektuj swoje życie Macieja Filipkowskiego. Prowadzący zaprasza osoby, które opowiadają inspirujące historie o tym, jak założyły swoje biznesy. Bardzo chętnie słucham też modowego podcastu Freakery, który prowadzi Joanna Hoffman. Od czasu do czasu włączam podcasty Przemka Górczyka.
Muzykę rozumiem znacznie lepiej niż sztuki wizualne, dlatego do muzeów i galerii wychodzę rzadko. Staram się jednak być na bieżąco z największymi wystawami naszego Muzeum Narodowego. Ostatnio byłem tam na wystawie malarstwa Józefa Chełmońskiego. Odwiedzam też wystawy lokalnych artystów, na przykład Michała Dumina, choć na nie zazwyczaj wyciągają mnie znajomi.
Kiedyś w wolnym czasie pisałem dużo opowiadań, bo pisanie przychodziło mi dość łatwo i naturalnie. Planowałem nawet poważniejszą przyszłość związaną z pisaniem, rozsyłałem wówczas prace na różne konkursy – kiedyś nawet jeden wygrałem.
Opowiadania były wentylem, sposobem na kreatywnie wyżycie się. Choć tworzę ich już znacznie mniej, bo piszę głównie w magazynie Rewers, który prowadzę, nadal sporo czytam. Moja ulubiona książka to Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet szwedzkiego pisarza Stiega Larssona. To mroczy kryminał, którego akcja dzieje się zimą na północy Szwecji, gdzie słońce świeci krótko, a temperatury spadają o wiele niżej niż w Polsce. Pewnie z tego powodu często wracam do tej książki jesienią i zimą. Inną książką, którą bardzo lubię jest Wpuść mnie Johna Ajvidego Lindqvista. To także szwedzka powieść, mająca w sobie wątki kryminalne, które splatają się z światem wampirów. Najchętniej sięgam właśnie po takie tytuły – kryminalne, fantastyczne, czasem science fiction, zawsze mroczne i tajemnicze. Ostatnio czytałem popularną za sprawą serialu trylogię Silos Hugh Howeya.

Kamil Brycki | foto Michał Sita
Od filmów oczekuję podobnych wrażeń. Lubię te, oczywiście w mrocznej estetyce, które poruszają emocjonalnie. Dobrym przykładem jest film Zwierzęta nocy w reżyserii Toma Forda – zagadka kryminalna stanowi tło historii, w której pierwsze skrzypce gra relacja pomiędzy bohaterami. Warto dodać, że muzykę do tego filmu skomponował wybitny Abel Korzeniowski! Na ogół sięgam po filmy popularne, jak choćby Interstellar. Ścieżka dźwiękowa, którą stworzył Hans Zimmer wyróżnia się na tle innych jego prac, które często są do siebie podobne. Ta z Interstellara jest znacznie ciekawsza.
Generalnie seriali oglądam niewiele, a jeśli już to w trybie maratonu, czyli cały sezon w jeden wieczór. Ostatnio tak obejrzałem Fundację i wspomniany Silos. Staram się być na bieżąco z produkcjami Apple TV, bo z reguły utrzymują dobry poziom.
Filmy najchętniej oglądam w kinie. Najlepiej czuję się w Muzie, bo podoba mi się kameralna atmosfera, długa historia tego miejsca i bogaty repertuar, choć przyznaję, że kiedy film ma wiele efektów specjalnych i ten rozmach jest ważny, w ramach wyjątku wybieram IMAX, gdzie widziałem Oppenheimera czy Diunę. Kino staram się odwiedzać jak najczęściej, a rzadko bywam w teatrze. Byłem kilka razy w operze – naszym Teatrze Wielkim i tym warszawskim, ale nie czuję się z tymi miejscami jakoś szczególnie związany. W czasie studiów bardzo chętnie odwiedzałem Filharmonię Poznańską, ale ostatnio nie mogę zdobyć biletów na interesujące mnie koncerty.
Wieczorem na drinka polecam wpaść do Dasha przy ulicy Ratajczaka. Kiedyś odwiedzałem Ministerstwo Browaru, ale od pewnego czasu znacząco ograniczam alkohol. Jeżeli chodzi o imprezy, to raz na czas jakiś lubimy z przyjaciółmi odwiedzić Tamę. Bardzo lubię muzykę elektroniczną, bo jak wielu moich rówieśników wychowywałem się na urywkach z ulubionych gier zmontowanych pod dubstep czy drum’n’bass.
Do tego świata wprowadził mnie tato, słuchając regularnie Adagio For Strings DJa Tiësto.
Ponieważ pracuję w centrum, znam dobrze tutejsze kawiarnie. Na kawę najczęściej chodzę do Kaferdamu, a na matchę oraz słodycze do Happa to Mame. Pamiętam, kiedy ten lokal się otwierał, działał wtedy do późnego wieczoru, a matcha była czymś zupełnie nieznanym. Przesiadywałem tam wieczorami i wielokrotnie słuchałem historii Marcina i Shoty, właścicieli, którzy wtedy pracowali na barze. Teraz to miejsce jest oblegane, a matchę można dostać na każdym rogu. Na kolację sprawdzonym wyborem jest Fromażeria, miejsce wyjątkowe, na specjalne okazje. Na co dzień ostatnio zaglądam do Jemramen&Chicken na Jeżycach. To dość nowe miejsce, zdecydowanie warte polecenia.
Regularnie wchodzę na ściankę wspinaczkową. Żartobliwie mówię, że każda osoba, która pracuje w branży kreatywnej i jest wytatuowana, prawdopodobnie chodzi na ściankę. Podoba mi się ten sport, bo bardziej niż trening przypomina grę. Do tego staram się biegać, najczęściej w okolicach Rusałki, bo tam jest najprzyjemniej.