Iluzje wszechwładzy. Architektura i codzienność pod okupacją niemiecką
kuratorka Aleksandra Paradowska
Centrum Kultury Zamek w Poznaniu
wystawa czynna do 9.02.2025 r.
SZTUKMISTRZ
autorski podcast Mike’a Urbaniaka
o sztuce i życiu artystycznym Poznania
Posłuchaj rozmowy z Aleksandrą Paradowską!
W wideo Studia DYNKS po wystawie w poznańskim Zamku oprowadza jej kuratorka, Aleksandra Paradowska. Iluzje wszechwładzy zdają się dotyczyć przede wszystkim historii Kraju Warty. Tego, czym był nazistowski system zarządzania i planowania, jak ściśle niemiecka administracja kontrolowała najdrobniejsze detale codzienności. Wystawa w tym odczytaniu pozwala zadać pytanie, jakie piętno na naszej dzisiejszej wyobraźni odcisnął okres kolonizacji i doświadczenie totalitaryzmu, manifestującego się również poprzez takie zjawiska, jak ład urbanistyczny, ukształtowanie krajobrazu, rodzaj wyposażenia domu i biura czy procedury administracyjne. W tej narracji historycznej pojawia się jednak pewna wątpliwość, która nie pozwala zamknąć ekspozycji w bezpiecznych ramach przeszłości. To praca Izy Tarasewicz Żółty węgiel, która odwołuje się do napisanej w 1939 roku powieści science-fiction pod tym samym tytułem autorstwa Zygmunta Krzyżanowskiego.
– Przeraziło mnie, jak trafnie Krzyżanowski zdiagnozował w niej, co nadchodzi – zaczyna opowieść o swoim projekcie Iza Tarasewicz. – Opisał wyimaginowany, mający miejsce w przyszłości globalny kryzys energetyczny. Rządy różnych państw, reagując na tę sytuację, poszukują alternatywnych metod produkcji energii. Zorganizowano konkurs i zwycięską koncepcją okazała się ta profesora Lekra: pozyskiwanie energii z żółtego węgla, substancji utożsamianej w tej krótkiej opowieści ze złością, frustracją, po prostu żółcią produkowaną z naszych interakcji, kryzysów społecznych, politycznych i wojen. Profesor Lekr wymyślił więc, że cała otaczająca nas architektura i system społeczny będą podporządkowane gromadzeniu frustracji, złej energii, będą ją wspomagać. Infrastruktura była zaprojektowana w ten sposób, by nam uprzykrzyć życie, a przez to ułatwiać generowanie złości. Odbywało się to poprzez najprostsze zabiegi, jak zwężanie drzwi czy zmniejszenie tramwajów.
Profesor Lekr wyjaśniał: „Sens mego projektu jest prosty: proponuję wykorzystać energię złości, rozsianej wśród mnóstwa ludzkich osobników (…), to uczucie nie znajduje ujścia, jest tłumione wskutek presji społeczeństwa, przygaszone, jest jak lampa, która kopci zamiast świecić. Ale jeśli zdejmie się wszelkie tłumiki, jeśli się pozwoli żółci, by przerwała społeczne tamy, to ten, że tak powiem, żółty węgiel wprawi w ruch znieruchomiałe koła zamachowe naszych fabryk, zabłyśnie elektryczną żółcią z milionów lamp…”.
To wizja profesora Lekra, tymczasem w 2025 roku w ostatniej z przestrzeni ekspozycyjnych zachodniego skrzydła Zamku, nieco na uboczu, w chłodnej, wycofanej sali kominkowej, ulokowana jest instalacja Żółty węgiel.
Praca stara się nie narzucać, jest obecna na wystawie nie konkurując z głównym nurtem historycznej narracji. Aleksandra Paradowska, kuratorka Iluzji wszechwładzy: – Niekoniecznie trzeba tu przychodzić. Jeśli ktoś nie będzie miał sił czy przestrzeni w sobie, by skonfrontować się z tą pracą, wysłuchać instalacji dźwiękowej, może iść w inną stronę, choćby do pokoju jesionowego, gdzie znajdują się książki historyczne o architekturze nazistowskiej i planowaniu przestrzennym.
W istocie, można wygodnie usiąść na ławce, ogrzać się, porozmawiać w atmosferze bezpieczniejszych, naukowych opracowań. Sama praca Izy Tarasewicz takiego komfortu nie zapewni. Żółty pigment zmieszany z wodą i gliną wytworzył gęste błoto, a z niego powstały dziesiątki niewielkich form, układających się w rodzaj ogromnej makiety ruin miasta, rodzaj architektonicznego modelu spalonych kwartałów, inwentaryzacja stanu następującego tuż po wojnie. Może to Warszawa roku 1945? A może nie jesteśmy już w otoczeniu przeszłości i to, na co patrzymy, to raczej współczesna Strefa Gazy? A może któreś z ukraińskich miast?
Ten sam żółty węgiel potrafi jednak przybrać bardziej abstrakcyjne formy. Gęste żółte błoto, które posłużyło do stworzenia form z początku było wilgotne, po kilku tygodniach trwania ekspozycji zaczęło się jednak zmieniać: spłynęło, wyschło, spękało, nabrało twardości, a żywy kolor zgasł.
To materia, która posiada pewną sprawczość i własną historię. Jedynie stalowe formy, w których umieszczone są kolejne fragmenty instalacji, oddzielają tę koszmarną maź od kamiennej podłogi zabytkowej zamkowej komnaty i od publiczności, stawiają tamę. To zdystansowanie nie było jednak pierwotnym założeniem artystki: – Zafascynowała mnie abstrakcyjność żółtego węgla. Pierwszą pracę z niego pokazywałam w CSW w Warszawie. Użyłam wtedy żółtego pigmentu, rozsypanego po podłodze. Publiczność roznosiła go po całej przestrzeni galerii. Ten toksyczny, żółty kurz złej energii rozniósł się, jednocześnie wskazując ścieżki, którymi poruszali się ludzie. Ingerencji tego rodzaju było więcej, niektóre bardziej, inne mniej subtelne. Choć realizuję warianty tej pracy od 2016 roku, w Poznaniu po raz pierwszy stała się ona tak monumentalna. W Zamku, ze względów konserwatorskich, nie mogłam użyć suchego pigmentu. Musiałam zmierzyć się ze zmianą materii. Pigment został zmieszany z gliną i z wodą. Żółty węgiel – tym razem pod postacią żółtego szlamu – stał się niekontrolowany w innym sensie. Musiałam zaakceptować jego charakterystykę. Forma, którą ostatecznie przybiera ta instalacja, ma w sobie wiele z intuicji.
Zarówno w opowiadaniu Krzyżanowskiego, jak i pracy Tarasewicz, żółty węgiel jest metaforą sfabrykowanej, powstałej intencjonalnie nienawiści. Nijak nie da się go ograniczyć do żadnych bezpiecznych ram, a tym bardziej uznać, że jest właściwością jednego, jasno wyznaczonego i na stałe minionego okresu historycznego. Ujawnia się i będzie się ujawniał w całym szeregu zdarzeń, struktur organizacyjnych, pozornie niewinnych zmian regulaminów, w działaniach, w zachowaniach, w decyzjach i postawach, które zdecydujemy się przyjąć lub choćby z coraz większą obojętnością tolerować. Możemy jedynie starać się go nie zauważać, zamieść pod dywan. Tym bardziej staje się ciekawe zderzenie tego żółtego węgla – rozumianego w kontekście instalacji artystycznej jako istniejąca, fizyczna substancja, z Zamkiem – traktowanym jako równie realna przestrzeń, posiadająca nie tylko swoją historię, ale i fizyczne właściwości.
Ukłon przed prośbą konserwatorów, aby nie nanieść na historyczne marmury ochrowego pigmentu, nabiera w tym układzie odniesień kolejnego znaczenia.
Iza Tarasewicz: – Chciałam poddać w ten sposób ocenie widzów architekturę: tę, którą buduję za pomocą żółtego błota i tę, która jest otoczeniem mojej pracy – przestrzeń Zamku, pieczołowicie konserwowaną, zachowywaną, odtwarzaną. Te konserwatorskie praktyki nie są w żadnej mierze oczywiste, ich sens wobec architektury tak niejednoznacznej, jaką jest Zamek, wcale nie rozumie się sam przez się. Dbamy o tę architekturę, remontujemy ją, a może warto zapytać, gdzie leży granica sensu tego rodzaju konserwacji? Czemu tak naprawdę zapewniamy trwanie poprzez konserwatorskie działania i jak powinniśmy konfrontować się z trudną historią?
Przyglądając się materialności żółtego węgla można więc zadać pytanie wprost – czy chodzi tu o historię, czy o zakwestionowanie naszej bezpiecznej pozycji wobec niej? Czy faktycznie mamy dziś ten komfort, by o faszyzmie myśleć wyłącznie w kategoriach minionej rzeczywistości? Czy logika kapitalizowania na podłości i strachu nie wydaje się niepokojąco aktualna? Czy na pewno jesteśmy w stanie dostrzec i chcemy zidentyfikować te same elementy pozornie neutralnych, czysto utylitarnych decyzji administracyjnych albo praktyk zarządzania, jako idące w kierunku generowania coraz bardziej złowrogiej rzeczywistości? Łatwo jest dziś zauważyć ten potencjał w działaniach faszystowskich planistów, architektów, urzędników, gdy oceniamy ich decyzje sprzed niemal wieku. Ale czy przypadkiem analogiczna ekonomia żółtego węgla nie jest trafnym opisem zjawisk, które powinniśmy dostrzec również tu i teraz? W obliczu pracy Izy Tarasewicz, cały szereg banalnych decyzji związanych z zarządzaniem przestrzenią i codziennością, jakie podejmowali Niemcy w Kraju Warty, traci swoje bezpieczne obramowanie. – Chciałam opowiedzieć o tym, co dzieje się dziś – odpowiada krótko artystka.
Morał zawarty w instalacji Żółty węgiel wydaje się adaptacją tego samego ostrzeżenia, które zawarte było w opowiadaniu Zygmunta Krzyżanowskiego sprzed osiemdziesięciu pięciu lat.
Być może to, co się tu dzieje, to rodzaj rekonstrukcji historycznej tamtego opowiadania, a zabawa z czasem lub jego zakrzywienie, może być w kontekście wystawy o faszyzmie najistotniejszym elementem pracy Izy Tarasewicz. Jej praca przesuwa alarmistyczny przekaz opowiadania w kontekst współczesny, głośno pytając, czy nie znaleźliśmy się w tym samym miejscu, w którym był Krzyżanowski w 1939 roku? Czy przypadkiem polityczne sianie strachu, nienawiści, tęsknota za przemocą nią są dzisiaj używane dokładnie tak, jak to robiła nazistowska machina kontroli i władzy. Może więc żółty węgiel wcale nie przynależy do przeszłości, o której możemy prowadzić wyważone i bezpieczne dyskusje? Może coraz chętniej palimy nim we współczesnych piecach?
__________
Iza Tarasewicz urodziła się w 1981 roku w Białymstoku, mieszka i pracuje w Kolonii Koplany na Podlasiu. W 2008 r. ukończyła Wydział Rzeźby i Działań Przestrzennych Akademii Sztuk Pięknych (obecnie Uniwersytetu Artystycznego) w Poznaniu. Jej instalacje rzeźbiarskie przyjmują formę modułowych, elastycznych, mobilnych i rekonfigurowalnych systemów, które łączą surowy i skromny funkcjonalizm z formalną logiką odnalezioną w świecie przyrody, eksperymentami naukowymi i diagramami. Artystka czerpie inspirację z atomizmu klasycznej filozofii greckiej oraz z wyjaśnień rzeczywistości fizyki kwantowej i teorii chaosu XX wieku. Jej rzeźby i zespoły obiektów, które można łączyć w instalacje, są generowane w systemy wypełnione energią, utworzone z trudno rozpoznawalnych materiałów organicznych i nieorganicznych. Dotychczas wyróżniona została nagrodą Bayerischen Kunstförderpreise, nagrodą Spojrzenia Fundacji Deutsche Bank i nominacją do Paszportu Polityki. Uczestniczka XXXII Biennale w Sao Paulo, V Międzynarodowego Biennale Młodej Sztuki w Moskwie oraz w XI Biennale w Kwangdzu w Korei Południowej oraz XVI Biennale Architektury w Wenecji. Jej prace pokazywano na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i zagranicą.