Poznański program promocji
i wsparcia rzemiosł unikatowych.
Pięć minut spacerem od Starego Rynku, na Garbarach, jest miejsce, gdzie zaglądają stali klienci oraz co bardziej odważni turyści, bo to właśnie tam w jednej przestrzeni pracują i prezentują efekty tej kreatywnej pracy Galeria Zacnie oraz pracownia ceramiczna Hadaki. Cały lokal liczy sto metrów kwadratowych i jest jednym z tych, które trafiły w ostatnich latach w ręce rzemieślników w ramach poznańskiego programu promocji i wsparcia rzemiosł unikatowych Zaułek Rzemiosła. Ów program dał artystom możliwość wynajęcia lokali od miasta na preferencyjnych warunkach, choć remont tych lokali trzeba wykonać za własne pieniądze. Na Garbarach mieści się już czwarta pracownia założycielki marki Hadaki. A wszystko zaczęło się, jak to często bywa, od przypadku. Magdalena Kucharska skończyła grafikę projektową na poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych (obecnie Uniwersytet Artystyczny) i przez kilka lat pracowała w zawodzie, jednak siedzenie przy komputerze bardzo ją męczyło.
A jako że, jak sama się śmieje, cierpi na syndrom niespokojnych rąk, w międzyczasie tworzyła także ilustracje, obrazy i rzeźbiła w glinie.
Ten głód zajęć manualnych zaprowadził ją ostatecznie na trwające kilka tygodni warsztaty ceramiczne. To był jakiś wstęp, ale szybko przyszła również refleksja, że nie da się nauczyć ceramiki w taki sposób i w takich ramach czasowych. Magdalena wynajęła więc pracownię, kupiła piec do ceramiki i zaczęła robić doniczki. Czemu akurat doniczki? Od dzieciństwa uwielbiała kwiaty, miała ich w domu bardzo dużo, zatem rzemiosła uczyła się zaspokajając własne potrzeby. Robiła to w wolnym czasie, bo zawodowo nadal pracowała jako graficzka. – W końcu po półtora roku eksperymentów któregoś dnia otworzyłam piec i okazało się, że wyszło to, co chciałam, chociaż oczywiście cały czas się uczę i odkrywam nowe rzeczy – mówi Magdalena. Skutkiem tamtego przełomu było wynajęcie kolejnej pracowni, porzucenie grafiki i zajęcie się na pełen etat ceramiką. Tak powstała marka Hadaki.
Pierwsze kojarzone z nią figurki, Hadaki Creatures, powstały przypadkiem. Magdalena zaczęła je spontanicznie lepić z gliny, którą miała pod ręką. Powstały stworki, które klientom kojarzyły się trochę z Muminkami, trochę z postaciami z japońskich bajek. W pierwszej serii figurek było osiem, a twórczyni zabierała je ze sobą na wyjazdy, podczas których „pozowały” do zdjęć w plenerze. Okazało się to inspiracją dla klientów, którzy także wykorzystywali figurki jak filmowa Amelia krasnala ogrodowego.
Ta debiutancka seria powstała ze szkliwionej porcelany, ale dziś produkty Hadaki powstają z gliny. – Porcelana została dość szybko wyprowadzona z pracowni – śmieje się Magdalena. – Wykonane z niej figurki nosiły cechy minimalizmu, o które mi chodziło: były czyste i proste. Jednak gdy zaczęłam w pracowni używać pigmentów, czasem po wypale okazywało się, że idealnie biała figurka ma czarną plamę lub paproch. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Teraz myślę, że szary jest fajniejszy niż biały – mówi. Dlatego powstały gliniane Creatures. Wypalone na ostro, lekko szorstkie w dotyku postacie bywają szare, innym razem wpadają w kolor brudnych zieleni, błękitów, różów. Nie zabrakło także obowiązkowej czerni i bieli, jednak zupełnie innej niż ta niegdysiejsza połyskliwa. W ogóle kolory są dla Magdaleny bardzo ważne. Lubi barwy ziemiste, złamane. Mają nie krzyczeć, wtapiać się we wnętrze, harmonizować ze światłem. Takie kolory jak czerwień, pomarańcz czy turkus odpadają. Już wazony z kolekcji Lato są w jej odczuciu kolorystycznym szaleństwem.
Prywatnie, ulubiony set naczyń Magdaleny, to te z kolekcji Tajga z elementami brązów oraz czarne. Klienci wolą czarne niż szare.
Skoro już jesteśmy przy klientach, dodajmy, że figurki-solniczki to ich zasługa, bo pojawiły się głosy, że dobrze by było, żeby figurki czemuś służyły. I część faktycznie zyskała funkcję użytkową, chociaż ledwo widoczną. Solniczki Hadaki Creatures o imionach Zero, Henrik i Lucy zostały odznaczone w 2018 roku nagrodą Must Have na Łódź Design Festival. Niektóre z nich urosły do czterdziestu centymetrów i te są lepione z glinianych wałeczków, a później odlewane w formach z płynnej masy. Można kupić także większe figurki-wazony.
Nowa kolekcja Hadaki Creatures pojawia się co dwa lata, a to oznacza, że premiera piątej z kolei przypada na grudzień tego roku, więc już za chwilę. Autorka zdradza, że pomysły już ma.
Ale wróćmy jeszcze do kolorów. Zaletą stosowania masy lejnej do tworzenia wyrobów jest to, że można ją w łatwy sposób zabarwiać – zarówno równomiernie, jak i częściowo. I o ile drugi ze sposobów zdecydowanie rzadziej można spotkać w przypadku figurek, o tyle na naczyniach zdarza się często. Bo nie dajmy się zwieść, to właśnie naczynia, a nie wpadające w oko figurki, są tym, co przeważa w ofercie Hadaki. Są to kubki z uchami i bez, małe i duże, talerze i talerzyki, miski i cukiernice, dzbanki i wazony. A w ramach tego uniwersum obiekty jednokolorowe oraz takie, które mają maziaje lub plamy w innym kolorze czy kolorach. Zdarza się zatem, że choć kubek czy talerz został odlany z formy, jest w pewnym sensie unikatowy, bo nie ma drugiego wybarwionego w ten sam sposób. Ale to jeszcze nie wszystko, bo mamy naczynia zdobione ręcznie poprzez wybieranie fragmentów wierzchniej warstwy gliny, aby uzyskać ciekawą fakturę, a czasem przy okazji odsłonić glinę innego koloru znajdującą się pod spodem. Istne szaleństwo.
Produkty Hadaki to również poszczególne kolekcje, jak chociażby Baltica Blue – najbardziej lubiana przez klientów i nagrodzona w ramach make me! w 2017 i Must Have w 2018 roku. Pomysł polega na skontrastowaniu koloru gliny z uzyskanymi dzięki pigmentom odcieniami granatu i niebieskiego. To ponadto kontrast chłodnego, gładkiego, szkliwionego środka z surowym dotykiem zewnętrznej części elementów zastawy. – Dzięki użyciu masy lejnej uzyskuję pożądane efekty. Na początku nie cierpiałam tego beżowego koloru gliny, więc zaczęłam eksperymentować z pigmentem. Nie wiedziałam, że efekt kolorystyczny będzie widoczny dopiero po wypale na ostro. Dodałam kilogramy pigmentu i po drugim wypale okazało się, że wszystko jest czarne – śmieje się Magda, która wskazuje na pewne wady korzystania z masy lejnej. Gdy się jej używa, w pracowni momentalnie robi się straszny bałagan.
Must Have w 2022 roku otrzymała także kolekcja Lato, w skład której wchodzą wazony w różnych kolorach i o różnych fakturach, będących wariacjami na temat kropki, kreski i linii. Każdy jest inny, a niepowtarzalne połączenia faktur i kolorów uspokaja prosta forma.
Oczywiście wazony szkliwione są jedynie wewnątrz. I choć ta szorstkość to znak rozpoznawczy figurek i naczyń marki Hadaki, założycielka przyznaje, że jest grupa osób, dla której dotyk nieszkliwionej ceramiki nie jest przyjemny i kojący – jest nie do zaakceptowania. Przekonała się o tym na licznych targach, w których uczestniczyła. Nie brakuje za to klientów powracających. Ludzie dublują ulubione kubki, kupują takie same w prezencie dla partnerki czy partnera, uzupełniają posiadane zastawy o kolejne elementy. Są także restauracje, które zamawiają w Hadaki naczynia. I jest to jedyna sytuacja, w której kolor podlega negocjacji, oczywiście w granicach rozsądku.
Gdy marka Hadaki startowała, jej założycielka działała sama. Sama lepiła prototypy i robiła gipsowe formy. Tego ostatniego szczerze nie znosiła i zaczęła zamawiać gotowe formy. W pewnym momencie w jej życiu i pracowni pojawił się Grzegorz Ciemnoczołowski, który jest między innymi aktorem, zaś w Hadaki robi niemal wszystko. Nie lepi jedynie małych figurek i nie wycina wazonów, ale, co najważniejsze, przepada za robieniem form i obecnie to tylko jego zadanie. Magdalena i Grzegorz kupili dom na wsi, sześćdziesiąt kilometrów od Poznania, który zaczęli remontować i obecnie tam mieszkają. Na razie za pracownię służy kuchnia, ale już niebawem się to zmieni. Magdalenie chodzi po głowie organizacja warsztatów ceramicznych, czego nigdy dotąd nie robiła. Okoliczne pola i lasy są bardzo inspirujące dla kogoś, kto od początku czerpie w pracy właśnie z natury.
Nie ma jednak mowy o porzucaniu Poznania. Sklep na Garbarach otwarty jest dwa razy w tygodniu; w grudniu, gdy klientów jest więcej – częściej. Na zakupy wpadają tutaj stali bywalcy, a nowi poznają je dzięki organizowanym przez Galerię Zacnie wernisażom. Przez duże witryny od ulicy zaglądają tutaj również wiedzeni ciekawością przechodnie i turyści. Ci, których urzekną kolory ziemi i szorstkość, nie wychodzą z pustymi rękami.
Niewykluczone, że za jakiś czas pod szyldem Hadaki będą sprzedawane także mniej kruche przedmioty. Magdalena, od lat biorąca udział w targach rękodzieła, obserwuje zmieniające się trendy.
Kilka lat temu szalenie modne było wszystko, co drukowane na papierze, potem dużym zainteresowaniem cieszyła się ceramika i wciąż pojawiały się nowe pracownie, a teraz oczy rzemieślników, ale także klientów zwrócone są w stronę tkaniny. Magdalenie, urządzającej swoją wiejską przystań, bardzo podoba się idea świadomego ocieplania domu tekstyliami. W szufladzie przez ostatnie lata nagromadziło się wiele ilustracji tworzonych przy pomocy nieprzebranej ilości czarnych kropek, ale ich autorka nie widzi ich ani na talerzach, ani w ogóle na ceramice. Za to naniesione w technice sitodruku na tkaninę służącą do nakrycia stołu – już tak. – Moje poprzednie zawodowe życie to były trochę graficzne kompromisy, bo robiłam to, co chciał klient. Obecnie nie spełniam życzeń klientów. Mam markę, która ma swoje produkty i jeśli się komuś podobają, może je kupić. Hadaki w zamyśle miało być takim moim podwórkiem, na którym bawię się w co chcę, robię, co chcę. Mam dużo planów, szkiców, wstępne modele. Muszę tylko znaleźć czas na realizację – dodaje Magdalena. Na szczęście remont domu na wsi dobiega końca, jest też druga para rąk do pomocy, zatem czekamy na nowości.