MIASTOTWÓRCY
autorski podcast Jakuba Głaza
o architekturze i przestrzeni miejskiej Poznania
Posłuchaj!
Warszawa to ma dobrze. I to od lat! Podobnie jak Poznań leży na równinie, ale oglądać z góry można ją już od siedmiu dekad, stojąc na tarasie Pałacu Kultury i Nauki. Obszerna, otwarta i zadaszona platforma mieści się na trzydziestym piętrze, 114 metrów ponad chodnikiem. Grzegorz Piątek, historyk i krytyk architektury, odpytywany ostatnio przez Gazetę Wyborczą o stołeczne atrakcje, odrzekł, że zabiera przyjezdnych właśnie na ten taras. „Stamtąd widać, jaką to miasto ma strukturę, można zrobić tam krótki wykład o jego historii (…)” – tłumaczył Piątek. Ponadto, jeśli ktoś nie lubi stalinowskiego wieżowca, patrząc z tarasu nie zobaczy go w sylwecie miasta. Wszystko w myśl dawnego fortelu Guya de Maupassanta, który często jadał obiady w restauracji na parterze znienawidzonej przezeń wieży Eiffla, bo nie było jej stamtąd widać.
Podobny przypadek mamy w Poznaniu. Mowa o wieży „odbudowanego” przed dekadą Zamku Przemysła (Królewskiego), zwanego nie tylko przez złośliwców, ale i historyków sztuki zamkiem Gargamela.
Na jego wieży działa od dziewięciu lat dwupoziomowy taras widokowy – do tego roku jedyny publiczny, bo wieża stanowi część Muzeum Sztuk Użytkowych zajmującego cały gmach. Zabudowana część tarasu mieści się na wysokości trzydziestu metrów, a ta pod gołym niebem – kilka metrów wyżej. Dobrze ogląda się z nich Stare Miasto oraz nieco odleglejsze dzielnice Poznania. Wszystko bez patrzenia na kuriozalny zamek dopiero od kilkunastu lat górujący nad Starym Rynkiem (wieża historycznej budowli zniknęła z przestrzeni Poznania już w XVI wieku!).
Położenie na wzgórzu sprawia, że z wieży widać więcej po wschodniej i północnej stronie, ponad Starym Rynkiem i placem Wielkopolskim, a od zachodu widok jest dość ograniczony. Wszystkie panoramy są jednak interesujące i ze wsparciem przewodnika pomagają poznać oraz zrozumieć strukturę i rozwój miasta w Średniowieczu oraz w XIX wieku.
Od wschodu i północy widać też dobrze powojenne dzielnice, Jezioro Maltańskie, Cytadelę oraz odległą puszczę Zielonkę z górującą nad nią wieżą obserwacyjną na Dziewiczej Górze.
Zakres zamkowego widoku odpowiada z grubsza temu, co można było do XVIII wieku zaobserwować z najwyższej miejskiej wieży kolegiaty św. Marii Magdaleny (w jej miejscu jest dziś plac Kolegiacki). Niższa od niej wieża ratuszowa także dawała możliwość obserwacji całego ówczesnego, niewielkiego miasta oraz jego niezabudowanego wówczas przedpola.
By zobaczyć z góry miasto w jego dzisiejszych granicach trzeba jednak wejść znacznie wyżej. Po latach oczekiwań mamy wreszcie taką możliwość. W czerwcu, po ponad dwudziestoletniej przerwie, otwarto wreszcie taras widokowy (a ściślej: widokowe piętro) na najwyższym użytkowym, osiemnastym piętrze Collegium Altum, czyli czerwonego wieżowca Uniwersytetu Ekonomicznego (UEP). Wcześniej taras działał w latach 90., aż do zamknięcia w 2004 roku. Gdy przybyło studentów, UEP zaadaptował piętro na potrzeby Katedry Informatyki Ekonomicznej.
Od tego czasu, aż do otwarcia zamkowego tarasu, można było wieszać w Poznaniu tabliczkę rodem z Barei: „najbliższy czynny taras widokowy we Wrocławiu”.
Informatycy zwolnili miejsce po wybudowaniu w 2016 roku nowego uniwersyteckiego gmachu przy Towarowej, ale – mimo planów – tarasu ciągle nie otwierano. Brakowało i pieniędzy, i determinacji. Potem przyszła pandemia, a po niej remont elewacji wieżowca. Były też problemy formalne, bo planowana na tarasie kawiarnia musiałaby obyć się bez alkoholu, którego nie można sprzedawać na terenie wyższej (nomen omen) uczelni. Tę kwestię w końcu udało się rozwiązać i w działającej już na tarasie kawiarni można dostać również wino, a to dlatego, że UEP wydzielił piętro ze swojej dydaktycznej struktury.

Collegium Altum | foto Marcin Sokalski
Taras służy jednak przede wszystkim upajaniu się widokami, o które nietrudno niemal siedemdziesiąt metrów nad ziemią. Przez obszerne pasmowe okna widać dokładnie strukturę urbanistyczną śródmieścia oraz jego styk z historycznymi dzielnicami: Jeżycami, Wildą i Łazarzem. Zaznaczają się sylwety trzech wieżowców przy placu Andersa (bez tarasów widokowych), dobrze widać też pobliski dworzec, Targi i widowiskowy biurowiec Bałtyk (niestety już bez kawiarni i drink baru na ostatnim piętrze). Nie da się też przeoczyć potencjału wciąż niewykorzystanych Wolnych Torów, czyli ponad stu hektarów za dworcem, między Łazarzem i Wildą.
Z Collegium Altum widać również przyrodnicze zielone kliny, wcinające się w strukturę miasta z czterech stron świata, Puszczę Zielonkę, Swarzędz, Rataje, Starołękę, Dębiec i Wielkopolski Park Narodowy.
Na zachodzie wyróżniają się: skorupa Stadionu Miejskiego, nowe punktowce mieszkalne przy Bułgarskiej oraz grupa wieżowców przy Dąbrowskiego. Na tle lasów zachodniego klina zieleni widać białe maszty oświetleniowe stadionu na Golęcinie, a od północy szczerzą się do obserwatora rzędami swoimi wieżowce osiedla Winograd.






Ciekawie jest też przypatrzeć się temu, co stoi niemal u stóp Altum, czyli w dużej mierze niedostępnej dla przeciętnego przechodnia obszernej mozaice XIX-wiecznych śródmiejskich podwórzy, pasaży i mało kształtnych oficyn. Można śledzić trwające obecnie dogęszczanie tej struktury nowymi realizacjami mieszkaniowymi. Warto zwrócić uwagę na dachy budynków. Na nowszych obiektach kłębią się i wiją lepiej lub gorzej zamaskowane rury instalacji technicznych, ale bywają i dachy zielone. Wreszcie, widać z Collegium Altum budynki, których dachy miały pełnić funkcję publicznych tarasów, jednak skończyło się na planach. Nie ma zatem zapowiadanych przez inwestorów w minionej dekadzie punktów obserwacyjnych na dachu Okrąglaka i szczycie najwyższego biurowca Nowy Rynek (w miejscu dawnego PKS-u), które służą dziś tylko pracownikom przyległych do nich biur. Szkoda zwłaszcza Okrąglaka, którego zarządcy obawiali się mieszania ruchu turystycznego z biurowym.
A widoki z tego dachu są bardzo interesujące, triumfy mogłaby święcić umieszona tam kawiarnia.
Ale i w tym rejonie centrum idzie ku lepszemu. W otwartym na początku czerwca Domu Książki, powstał od strony podwórza zadaszony taras na ostatnim piętrze, dający widoki na trzy strony świata. Miał służyć tylko mieszkańcom budynku, ale teraz właściciele zamierzają udostępniać go okazjonalnie nieco szerszemu gronu. Malownicze są tu widoki na pobliskie wieże Zamku Cesarskiego, kościoła przy ulicy Fredry oraz na wieżowce przy Świętym Marcinie. A skoro o zamku mowa, jego wieża aż prosi się o punkt widokowy! By go stworzyć potrzebne są jednak nie tylko duże fundusze, ale też spójna koncepcja adaptacji całej wieży i jej ewentualnej nadbudowy, bo pamiętajmy, że wieża została obniżona po wojennych uszkodzeniach. O tym może jednak rozstrzygnąć jedynie starannie przygotowany konkurs architektoniczny.

Taras Domu Książki | foto Dom Książki
W centrum istnieje też od ponad dekady jeszcze jeden punkt obserwacyjny – platforma kawiarni nad dachem hotelu przy placu Kolegiackim. Nie znajduje się wysoko, ale widać z niej bardzo atrakcyjne morze dachów Starego Miasta i wyłaniające się z niego wieże ratusza, kościołów i zamku.
W oddali zaznaczają się też wieże katedry. I to właśnie w jednej z nich – północnej – tego lata ma zostać wreszcie otwarty trzeci już w tym roku taras widokowy.
Prace są na finiszu, Kuria zapowiadała otwarcie w wakacje, zatem jest szansa, że zapowiadany już jedenaście lat temu punkt obserwacyjny otworzy się wkrótce dla poznaniaków i turystów. Za pięć milionów złotych (dofinansowanie unijne i pożyczka z BGK) powstała w wieży nowa klatka schodowa oraz – nieistniejąca wcześniej winda.
W przeglądzie punktów widokowych nie można zapomnieć o peryferyjnie położonych wieżach obserwacyjnych. Pierwsza powstała w 2018 roku, blisko południowej granicy miasta, na Szachtach, czyli przyrodniczym kompleksie dawnych glinianek na Świerczewie. Z mierzącej dwadzieścia pięć metrów wieży o zgrabnej ażurowej sylwetce, widać dobrze malownicze Szachty, a także Luboń, osiedle Kopernika czy Świerczewo.
Drugi punkt obserwacyjny został z kolei otwarty tuż przy najbardziej wysuniętym na północ odcinku granicy miasta – w Owińskach, po stronie gminy Czerwonak.
Tu wieża widokowa o bardzo dynamicznym kształcie stanowi część otwartej dwa lata temu pieszo-rowerowej kładki. Z jej dwóch tarasów rozpościerają się widoki na Wartę, okoliczne lasy, dawny klasztor w Owińskach oraz Puszczę Zielonkę. Wejście na obie wieże jest możliwe przez całą dobę oraz bezpłatne, w przeciwieństwie do śródmiejskich platform widokowych.








Ile kosztuje patrzenie na miasto z góry? Normalny bilet do Collegium Altum kosztuje 20 złotych, ulgowy – 15. W cenie mieszczą się oczywiście widoki, ale też możliwość spędzenia czasu na fotelach i przy dużych stołach z gniazdkami do ładowania laptopa lub smartfona (bez konieczności kupowania czegoś w kawiarni).
Ponadto obszerne piętro jest klimatyzowane, a w lustrowaniu miasta pomocne są liczne, solidne lornetki, porozkładane na parapetach.
Obok nich – i tu czas na łyżkę dziegciu – stoją zasobniki z ulotkami o wybranych, najważniejszych obiektach miasta. Wiadomości na ulotkach są jednak skąpe i dobrane przypadkowo. Zdarzają się też błędy, jak na przykład w informacji o dawnym Zamku Cesarskim, w którym miejskie centrum kultury działa rzekomo od 1979 roku (jest o czternaście lat starsze). Brakuje też w Altum, typowych dla wielu platform widokowych, fotograficznych lub schematycznych panoram z opisami miejsc, dzielnic i budynków widocznych przez okna. O ile przeciętny poznaniak zazwyczaj wie, na co patrzy, o tyle przyjezdny tego się nie dowie. Podobno jesienią taras ma być jeszcze doposażony w takie „pomoce naukowe”. Oby, bo – jak czytamy w materiałach prasowych – ma służyć także szkolnej edukacji o przestrzeni i rozwoju Poznania.

Widok z punktu w kawiarni przy placu Kolegiackim | foto Adam Ciereszko | Visit Poznań
Zdjęć z opisami oglądanych obiektów nie brakuje za to na dolnym tarasie wieży Zamku Przemysła, ale i tu jest co poprawić. Opisany jest na przykład kościół karmelitów na Wzgórzu św. Wojciecha, a sąsiednia, starsza świątynia, od której wzgórze wzięło swoją nazwę, pozostaje bez opisu. A ceny? Bilet normalny to koszt 20 złotych, ulgowy – 13, studenci i młodzież szkolna płacą złotówkę.
To kwota nie tylko za wejście na taras, ale również za zwiedzanie muzealnej ekspozycji. Wtorek jest dniem darmowym.
Niestety, zaprojektowany kilkanaście lat temu taras widokowy jest mało przyjazny osobom z niepełnosprawnościami ruchowymi. Owszem, na dolny poziom wjedzie się windą, ale na górny (bardzo zresztą ciasny) prowadzą tylko schody. Poza tym okna są umieszczone tak wysoko, że osoba na wózku i tak przez nie nic nie zobaczy, czemu ma zaradzić podnośnik znajdujący się tylko przy jednym oknie. Miejmy nadzieję, że takich błędów nie będzie w katedralnej wieży, do której wstęp ma być płatny, ale jeszcze nie podano ceny.
Tak czy owak, rodzinna wizyta na widokowym tarasie to nie tak mały wydatek. Jeśli ktoś zatem chce mieć miasto u swych stóp codziennie, może przeglądać internetowe mapy w wersji 3D lub wyposażyć się w dron (i zezwolenie na jego używanie). Może też – jeśli go stać – przeprowadzić się na najwyższe piętra licznych w Poznaniu mieszkalnych wieżowców. Stamtąd też widoki bywają nieziemskie!