
NOC BIBLIOTEK
17 października 2025 r.
Poznań
Kiedy blisko trzydzieści lat temu w Berlinie po raz pierwszy na jedną noc otwarto muzea i galerie, wszystkie pękały w szwach. Od tego czasu, trend na wieczorne i nocne zwiedzania jedynie przybiera na sile. Coraz więcej miejsc dołącza do Nocy Muzeów, zapraszając w progi widzów, którzy na co dzień do nich nie zaglądają. Organizowane są przy tej okazji specjalne pokazy, prezentujące ukryte na co dzień zbiory. Nie dziwi więc, że popularność Nocy Muzeów postanowiły wykorzystać również biblioteki, otwierając się na nocne peregrynacje czytelników. W Poznaniu w akcję angażuje się ponad dziesięć z nich.

Biblioteka Raczyńskich na pocztówce, ok. 1900–1918 r. | foto Biblioteka Raczyńskich
Poznań może pochwalić się nie tylko najdłużej nieprzerwanie działającym w Polsce teatrem (obchodzącym w tym roku 150. urodziny Teatrem Polskim), ale też jeszcze straszą biblioteką. Mowa oczywiście o Bibliotece Raczyńskich, ufundowanej przez Edwarda Raczyńskiego w 1829 roku. Ciągłość działania zawdzięcza ona Józefowi Raczyńskiemu, który pełnił funkcję jej kierownika w czasie okupacji hitlerowskiej i wywiózł w 1943 roku do rodzinnego majątku w podpoznańskim Obrzycku blisko siedemnaście tysięcy woluminów. Reszta zbiorów spłonęła pod sam koniec wojny.
Powojenne losy biblioteki to przede wszystkim tworzenie sieci filii (dziś jest ich trzydzieści pięć) oraz uzupełnianie straconego księgozbioru. Odbudowę gmachu, którego projekt wzorowano na wschodniej fasadzie paryskiego Luwru, zapoczątkowano w 1953 roku.
Ulepszono go znacząco w XXI wieku: najpierw dobudowując nowy gmach, a następnie modernizując część zabytkową. Dziś oprócz wypożyczenia czy przeglądania książek na miejscu (szczególnie spektakularna jest filia sztuki w historycznym gmachu), w bibliotece można wziąć udział w licznych spotkaniach autorskich, warsztatach, koncertach, a nawet wziąć ślub (kiedy trwał remont Wagi Miejskiej na Starym Rynku, biblioteka pełniła funkcję Urzędu Stanu Cywilnego).
Nieco starszą od Biblioteki Raczyńskich, bo zaledwie o trzy lata i nie publiczną, a naukową jest Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk. Jej oddział znajduje się w Poznaniu, w Pałacu Działyńskich przy Starym Rynku, w budynku z rzeźbą pelikana, który przysiadł na fasadzie. Ptak symbolizujący w sztuce poświęcenie i oddanie, przypomina w tym przypadku o oddaniu narodowi. Jak to się stało, że Biblioteka z Kórnika znajduje się w samym centrum Poznania? – Najprościej rzecz ujmując, Tytus Działyński, twórca Biblioteki Kórnickiej, odziedziczył po rodzicach zamek w Kórniku i Pałac Działyńskich w Poznaniu – tłumaczy dr hab. Magdalena Biniaś-Szkopek, dyrektorka biblioteki. – Tytus zaczął przebudowę zamku i tam tworzył siedzibę rodową ze wszystkimi pamiątkami i biblioteką, którą gromadził. Z kolei Pałac Działyńskich pełnił rolę jego miejskiej rezydencji, centrum życia towarzyskiego, które szczególnie upodobały sobie kobiety.
W pałacu także gromadzono więc księgozbiór, który na szczęście, podobnie jak w przypadku części zbiorów Biblioteki Raczyńskich, tuż przed drugą wojną światową wywieziono – ten do Kórnika. W 1953 roku pozostałości po Fundacji Zakłady Kórnickie (którą reaktywowano w 2001 roku) włączono do Polskiej Akademii Nauk.

Pałac Działyńskich w Poznaniu, 1934 r. | foto Narodowe Archiwum Cyfrowe
W Poznaniu dzisiaj mieści się zaledwie niewielka część zasobów biblioteki. W czytelni można skorzystać z księgozbioru podręcznego, a pozostałe pozycje, na zamówienie, dojeżdżają z kórnickich magazynów. Mieści się w nich około pół miliona woluminów, głównie naukowych, ponieważ taki charakter nakreślił fundator biblioteki. – Pomysł na kolekcję, który przejęliśmy od rodziny Działyńskich, to nastawienie na nauki humanistyczne. Kierujemy naszą ofertę przede wszystkim do naukowców – historyków, filologów polskich i klasycznych, socjologów, filozofów oraz językoznawców. Wyraźnie wyróżniają się w niej skarby języka polskiego. Posiadamy wiele starodruków i rękopisów. To nie tylko dokumenty z okresu Jagiellonów, ale także rękopisy Chopina, Słowackiego, Norwida, Mickiewicza czy Reguła św. Benedykta z IX wieku.
Biblioteka stara się umieścić najcenniejsze zbiory w Narodowym Zasobie Bibliotecznym, do którego należą dzieła „mające wyjątkową wartość i znaczenie dla dziedzictwa narodowego”. Ma już za to dwie pozycje odnotowane przez UNESCO.
Jedna z nich dotyczy dziejów braci czeskich w Polsce, a druga to zbiór dokumentów powiązanych z trwającym wiele lat sporem międzynarodowym o tereny przygraniczne w Tatrach. W ten konflikt mocno zaangażowany był hrabia Władysław Zamoyski, ostatni właściciel zamku i biblioteki.
Wniosek o włączenie swoich tytułów do Narodowego Zasobu Bibliotecznego niedługo wysyłać będzie także Biblioteka Raczyńskich. Aktualnie z jej księgozbioru wliczona do zasobu jest spora kolekcja inkunabułów, czyli książek z czasów pierwszych pięćdziesięciu lat druku oraz kolekcja zabytkowych atlasów. Biblioteka chce ubiegać się o dołączenie do tego zbioru kolekcji poloników – pomników polskiej kultury piśmienniczej. To między innymi pierwsze wydania O obrotach sfer niebieskich Mikołaja Kopernika.

„Nocne rendez-vous” w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu | foto Rafał Michałowski | Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu
Naukowy księgozbiór z podobnych dziedzin jak w Bibliotece Kórnickiej PAN odnaleźć można w Bibliotece Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. „Towarzystwo powołali w 1857 roku znakomici przedstawiciele wielkopolskich elit: arystokraci, ziemianie, lekarze, historycy, prawnicy, ekonomiści i filozofowie. Ich zamysłem było utworzenie ośrodka polskości w coraz bardziej pruskim Poznaniu i ochrona polskiej kultury przed agresywnymi działaniami zaborcy. Towarzystwo prowadziło szeroką działalność naukową i wydawniczą, a dzięki hojnym donatorom gromadziło coraz większe i wartościowsze zbiory biblioteczne i muzealne” – pisze o PTPN Danuta Książkiewicz-Bartkowiak.
Dzieła sztuki oraz artefakty archeologiczne gromadzone przez towarzystwo po odzyskaniu niepodległości stały się kluczowymi elementami kolekcji Muzeum Wielkopolskiego, późniejszego Muzeum Narodowego. Poznań zawdzięcza także towarzystwu powołanie do życia Uniwersytetu Poznańskiego (dzisiaj UAM), którego pierwszym rektorem został ówczesny prezes PTNP, Heliodor Święcicki. Współcześnie towarzystwo jest korporacją uczonych z różnych środowisk i dziedzin.
Zacny charakter instytucji jest odczuwalny w jej bibliotece, która mieści się w kamienicy towarzystwa przy ulicy Mielżyńskiego. Jednocześnie zacność nie musi wykluczać nowoczesności. – Dziś studenci i inni odwiedzający szukają przyjaznej atmosfery, miejsca, gdzie mogliby w ciszy i w miłych warunkach pracować, znacznie mniej motywuje ich potrzeba oglądania konkretnych zbiorów – opowiada Magdalena Biniaś-Szkopek. Miłą atmosferę zapewniają pomocni bibliotekarze i bibliotekarki, wygodne fotele i kameralna, niewymuszona atmosfera. – Żartuję sobie, że po dwóch, trzech spotkaniach pijemy z naszymi czytelnikami kawę za katalogiem. Odwiedzający czytelnię szybko stają się znajomymi, pomagamy im szukać bibliografii, interesuje nas o czym piszą, co czytają. Czasami musimy niektórych uciszać i proponować przejście do sąsiedniej sali, bo wymiana myśli staje się zbyt głośna – uśmiecha się pani dyrektor.
Głośniej w bibliotekach jest szczególnie w czasie sesji egzaminacyjnych, od studentów roi się wtedy na ulicy Ratajczaka w okolicach Biblioteki Uniwersyteckiej. Powstawała w latach 1898–1902 jako Biblioteka Cesarza Wilhelma, była jednym z elementów niemieckiej Hebungspolitik, czyli „podniesienia kulturowego” wschodnich rubieży Cesarstwa Niemieckiego.
Cesarz wydał wówczas odezwę do narodu z prośbą o przesyłanie książek, by nową bibliotekę zasilić. Kiedy w 1919 roku Kaiser-Wilhelm-Bibliothek stała się Biblioteką Uniwersytecką, niemieckich zbiorów się nie pozbyto, a księgozbiór zaczęto polonizować i profilować pod działalność uniwersytecką.
Kiedy w drugiej połowie XX wieku wyodrębniały się z Uniwersytetu Poznańskiego kolejne uczelnie, księgozbiór rozdzielono pomiędzy nowonarodzonych. Dziś w książnicy przy Ratajczaka znajdują się głównie pozycje humanistyczne, społeczne, historyczne i prawnicze. Mimo licznych zmian, jakie biblioteka przechodziła, skutki cesarskiego orędzia odczuwalne są do teraz – wśród nadsyłanych wówczas książek były między innymi niedawno odkryte woluminy z prywatnej biblioteki Jakuba i Wilhelma Grimmów, które od zakończenia drugiej wojny światowej uchodziły za zaginione. Ale skarbów w Bibliotece Uniwersyteckiej jest znacznie więcej. Posiada ona również wyjątkowe w skali Europy zbiory masońskie liczące sześćdziesiąt pięć tysięcy pozycji!
Znaczącym elementem pokaźnego, bo liczącego ponad pięć i pół miliona woluminów księgozbioru Biblioteki Uniwersyteckiej są pozycje, które trafiają do niej w ramach egzemplarza obowiązkowego, bowiem instytucja ta jest jedyną w Wielkopolsce, do której każdy wydawca w kraju musi wysłać egzemplarz wydanej książki.

Spotkanie autorskie z Małgosią Lebdą w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu | foto Sebastian Gabriel | WBPiCAK
W Poznaniu wybór bibliotek i czytelni nie ogranicza się wyłącznie do tych największych, historycznych, bo mamy ich o wiele więcej, w sumie ponad sześćdziesiąt, do których doliczyć należy wszystkie książnice szkolne. Oprócz tego mamy w Poznaniu Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury, okręt-matkę dla wielkopolskich bibliotek publicznych. Do tego działają biblioteki przy Instytucie Technologii Drewna, Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich, Muzeum Narodowym, Telewizji Polskiej czy Instytucie Zachodnim – niezwykle ważnej w Polsce instytucji naukowo-badawczej, która zajmuje się tematyką polsko-niemiecką.
W bibliotece instytutu zgromadzono zbiór ponad stu dwudziestu tysięcy pozycji. – Większość naszych zasobów, to zbiory obcojęzyczne, głównie niemieckie – mówi Iwona Bykowicz z biblioteki Instytutu Zachodniego. – Gromadzimy między innymi niemiecką prasę, posiadamy też spory zbiór map i fotografii. Jest w czym szperać.
Wiele z tych fascynujących domów książek bierze udział w Nocy Bibliotek. Dlaczego? – Już dawno przechowywanie i wypożyczanie książek przestało być jedyną funkcją bibliotek – tłumaczy Katarzyna Kamińska, dyrektorka Biblioteki Raczyńskich. – Współcześnie chodzi o to, żeby czytelników zapraszać do bibliotek innymi metodami, nie tylko nieodpłatnym korzystaniem z książek, stąd wszelkie wydarzenia, które organizujemy cały rok dla różnorodnych grup odbiorców. Ale w ten jeden dzień w roku, wydarzenia są zupełnie specjalne. Warto to sprawdzić na własną rękę. I czytać, dużo czytać.