POLECAM POZNAŃ!
Cykl, w którym poznaniacy i poznanianki polecają swoje ulubione miejsca i wydarzenia.
Agnieszka Budnik
– literaturoznawczyni, krytyczka literatury, wykładowczyni; autorka podcastu Raport z literatury; zajmuje się również brandingiem w jednej z agencji marketingowych; urodzona w Bydgoszczy, wybrała życie na poznańskich Jeżycach.
Prowadzę wykłady i spotkania autorskie w całej Polsce, ale kiedy wracam do Poznania, czuję, że to moje miasto. Poznań pozwala mi na swobodę i spokojniejsze tempo. Środowisko literackie nie jest tutaj tak scentralizowane, jak na przykład w Krakowie, nie ma tu dziwnych zależności czy szemranych relacji. Sporo osób działa w kulturze oddolnie, z własnej pasji i zaangażowania. To fundacje, stowarzyszenia, miejsca prowadzone przez pasjonatów – bardzo to cenię.
Mam tendencję do wpadania w wir pracy, dlatego staram się stawiać wyraźną granicę między tym, co robię prywatnie i zawodowo. Najlepiej resetuję się robiąc na drutach i grając w gry komputerowe. Kiedy jestem zmęczona, zabiegana i potrzebuję zejścia na ziemię, włączam ukochane Diablo IV i walczę z potworami.
Choć to może wydawać się dziwne, w wolnym czasie nie czytam książek, bo czytanie ich traktuję jako pracę. Zawsze czytam z ołówkiem w ręku, robię notatki i układam sobie tekst w głowie. Nie potrafię już inaczej.
Najchętniej sięgam po eseje, to mój ulubiony gatunek, który sama piszę. Przez lata uczono mnie, że nie wolno opierać się na swoim doświadczeniu, że wszystko należy podpierać nauką i przypisami. Chyba dlatego najbardziej podoba mi się forma, która polega na erudycji, na pięknym prowadzeniu opowieści, niekoniecznie naukowej. Prywatność, ciekawostki, historie zasłyszane w pociągu mogą okazać się równie cenne, jak artykuły czy monografie. Wśród ulubionych eseistów i eseistek mogę wskazać Winfrieda Georga Sebalda, Eliota Weinbergera, Marka Bieńczyka czy Susan Sontag.

foto Michał Sita
Książki najchętniej czytam w wersji papierowej, choć staram się korzystać z ebooków. Boję się kolekcjonowania. Żyję w rozjazdach, z których wracam do wynajmowanego mieszkania, dlatego staram się otaczać niewielką ilością przedmiotów. Jeśli już kupuję książki, robię to w księgarniach kameralnych. Moją ulubioną jest zaprzyjaźniony Bookowski. Gdybym miała wskazać, czym warto się zainteresować, poleciłabym pozycje wydawnictwa ArtRage i Filtry, prozę zagraniczną wydawaną w Czarnym i eseje publikowane przez Karakter. Te kierunki są zawsze godne uwagi.
Kocham kino i kiedy tylko mogę staram się oglądać filmy. Oczywiście, najlepiej robi się to w Kinie Muza, w sali kanapowej. Dlaczego to kino? Jest bezpretensjonalnie i panuje w nim kawiarniana atmosfera: spotykam znajomych, mogę coś zjeść, wypić kawę. Czuć, że to miejsce tworzą osoby kompletnie mu oddane, które wkładają w pracę mnóstwo serca. Często, gdy mam wolny wieczór, wychodzę tam „w ciemno”, bez zaglądania w opis filmu, bo wiem, że repertuar jest na tyle dobry, że się nie zawiodę.
W domowym zaciszu sięgam po Netflixa i HBO. Ostatnio oglądałam serial 1670 i chociaż pierwszy sezon był lepszy, uważam, że to nadal świetna satyra. Bardzo cenię w Polakach umiejętność śmiania się z siebie.
Mam duży sentyment do starych komedii – z Killerem i innymi filmami Machulskiego na czele. Oprócz tego, oglądam true crime, filmy i seriale dokumentalne o zbrodniach i przestępstwach. Swego czasu podobał mi się serial Bardzo dziki kraj, o guru, który tworzył miasto na pustyni w Ameryce. Przedstawiona historia pokazuje, jak niebezpieczny może być populizm ubrany w kontusz religijny.
W dni wolne wychodzę na spacer, czasem szukając wolnego stolika na śniadanie. Startuję z Jeżyc i od razu zaglądam do Tekstury przy ulicy Prusa. Zazwyczaj spotykam się tam z przyjaciółkami, które mieszkają w okolicy. To nasza mała tradycja. W tygodniu szukam knajpek, gdzie swobodnie mogę pracować. Odwiedzam Stronę w Domu Książki, gdzie mam ulubione miejsce przy witrynie. Podobnie jest w Łyku przy Garbarach, który odwiedziłam niedawno i od razu upatrzyłam sobie stałe miejsce. Też w oknie. Mogę tam siedzieć przez cały dzień i obserwować, jak zmienia się w ciągu dnia charakter lokalu. Kawiarnie, które wybieram, to najczęściej Stragan i Kaferdam. To miejsca, w których pracują ludzie z pasją, gdzie panuje miła atmosfera, i gdzie chce się przebywać. Jeśli mogę pozwolić sobie na kawę na mieście, to chcę kupić ją u kogoś, kto wkłada serce w swój biznes.
Gdy umawiam się z przyjaciółkami na wieczór, wybieramy Sanszajn. W tygodniu zaglądam do Winnowierców, których kocham! Mają wybitną kuchnię i ekipa jest szalenie otwarta, ma ogromną wiedzę na temat win. Dużo dzięki nim się nauczyłam, zawsze starają się dobrać najlepsze wino, zaproponować coś nowego, poszukać idealnego rozwiązania. Siadam wtedy przy ladzie z widokiem na kuchnię i rozmawiam z pracownikami. Śmiejemy się, że to kącik samotnych serc, ale nigdy dzięki tym rozmowom nie czuję się samotna. Nauczyłam się wychodzić do knajp solo i bardzo to lubię. Poznań temu sprzyja – mamy tak dużo dobrych restauracji, że zazwyczaj nie trzeba robić rezerwacji i planować wyjścia z wyprzedzeniem.
Jeśli mam ochotę, po prostu wychodzę, zaglądam, jeśli nie ma miejsca, sprawdzam następny lokal, zawsze gdzieś znajdę wolne miejsce, trafię na znajomych, przysiądę, poczekam. Lubię takie szwendanie się bez planów.
Gdy mam ochotę na imprezę, najczęściej wybieram Rewiry. Uwielbiam klimaty lat osiemdziesiątych, retro-dyskotek. Z drugiej strony dobrze bawię się przy techno, dlatego czasem bywam w Schronie. Na ogół nie imprezuję dużo, a jeśli już to w godzinach, w których inni dopiero pojawiają się w klubie. Zazwyczaj kończę swawole między pierwszą a drugą w nocy, nie zamykam więc parkietu. Wolę go otworzyć.

Agnieszka Budnik | foto Michał Sita
Kiedy nie wiem, czego słuchać, dobrym wyborem jest Sade i Fleetwood Mac. Oprócz disco i muzyki z ostatnich dekad dwudziestego wieku, słucham dużo jazzu. Pracuję przy nim, więc wybieram jazz instrumentalny, słowa w muzyce mnie rozpraszają. Nie przywiązuję się do wykonawców, korzystam z funkcji gotowych playlist i proponowanych utworów na Spotify oraz poleceń znajomych. Dzięki nim poznaję nowe utwory, muzyków i albumy. Ostatnio bardzo podoba mi się współczesny jazz, który łączy się z muzyką elektroniczną. Dobrym przykładem takiego nowoczesnego myślenia o tej muzyce jest Berlioz, byłam nawet na jego koncercie. Jednak na duże widowiska i festiwale mnie nie ciągnie, zdecydowanie bardziej wolę kameralne występy w Blue Note. Ostatnio byłam tam na świetnym jam session, dobrze wspominam letni Blue Summer Jazz Festival, szczególnie występ zespołu EABS z gościnnym udziałem Briana Jacksona oraz koncert Anny Marii Jopek Przestworza. Czasami słucham radia i podcastów, szukam przede wszystkim audycji o tematyce politycznej, gospodarczej, społecznej i historycznej. Odnajduję je w TOK FM, kanałach Działu Zagranicznego i Podcastu Amerykańskiego.
W świecie sztuk wizualnych jestem zupełną laiczką. Nie wyczekuję konkretnych wystaw, raczej odwiedzam je w swoim tempie, próbując wyrobić własny gust.
Podobają mi się wystawy czasowe, które organizuje Centrum Kultury Zamek i Muzeum Narodowe, ostatnio słynna wystawa malarstwa Chełmońskiego. Muzeum ma bardzo ciekawą kolekcję sztuki polskiej na stałej ekspozycji, którą także warto odwiedzać. Z zainteresowaniem obserwuję, co dzieje się w Galerii Miejskiej Arsenał, jestem ciekawa, w którą stronę się rozwinie. Galeria w wyremontowanym budynku wygląda olśniewająco i ma ogromny potencjał. Często zaglądam do muzeów, kiedy jestem poza Poznaniem – uwielbiam warszawską Zachętę, Muzeum Narodowe w Krakowie, a aktualnie planuję wyjazd na wystawę Sposoby widzenia w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Dużo radości sprawia mi moda, przykładam wiele uwagi do swoich ubrań. W wolnym czasie odwiedzam miejsca i sklepy, gdzie oprócz przeglądania pięknych rzeczy, można pożartować i porozmawiać z dziewczynami, które je prowadzą.
Takim miejscem jest między innymi butik jubilerski Ani Ławskiej przy ulicy Poznańskiej. To tam kupuję pierścienie, które stają się moim znakiem rozpoznawczym. Na tej samej ulicy zaglądam do komisu rzeczy używanych Coś na rzeczy, który prowadzi Anita Grzybowska. To ona nauczyła mnie bawienia się modą i cyrkularnego obiegu. Gdy kupuję coś nowego, sprzedaję coś, co zalega w szafie, czasem wystawiam rzeczy w komisie Anity, część sprzedaję na Vinted. Gdy kupuję nowe ubrania, zwracam uwagę na skład i jakość materiałów, staram się wybierać te lepszej jakości, by dłużej mogły mi służyć. Wybieram projekty Balaganu, The Odder Side, Elementów i Orage Studio. To zazwyczaj niestandardowe, fikuśne rzeczy, by dodać trochę szaleństwa w codziennej monotonii.