POLECAM POZNAŃ!
Cykl, w którym poznaniacy i poznanianki polecają swoje ulubione miejsca i wydarzenia.
Jan Józefowski
– absolwent filologii polskiej na UAM, dziennikarz, wcześniej związany z telewizją WTK i portalem wPoznaniu.pl, obecnie dyrektor TVP3 Poznań
Zawsze, kiedy wracam do Poznania, doceniam jego kompaktowość i niską zabudowę. Lubię spokojniejsze niż w Warszawie tempo życia oraz poczucie, że po tych samych ulicach przechadzał się Stanisław Barańczak. Ciekawym miejscem, które lubię odwiedzać jest Biblioteka Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w której przesiedziałem połowę studiów. To kameralna przestrzeń w kamienicy przy Mielżyńskiego ze świetnym klimatem, skrzypiącą podłogą i paniami bibliotekarkami, które są wrażliwe na każdy, nawet najmniejszy dźwięk. Innymi miejscami, w których lubię czytać są Park Adama Mickiewicza z widokiem na operę oraz dziedziniec Starego Browaru, w którym także jest dobry widok.
Zaglądam do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury, gdzie jest mnóstwo ciekawych spotkań autorskich, które powinny cieszyć się jeszcze większą popularnością, bo biblioteka zaprasza naprawdę znanych pisarzy i pisarki.
We wspomnianych miejscach czytam ostatnio sporo o antyku, na przykład świetną biografię Sokratesa, Najmądrzejszy Krzysztofa Łapińskiego, w której pokazano jak Sokrates narzekał na upowszechniające się za jego życia pismo. Bał się, że oddzieli ono komunikację od sytuacji i pozwoli na komunikowanie się na odległość, widział w tym wiele zagrożeń. Podobnie myślimy współcześnie o internecie i social mediach. Z książki Łapińskiego przerzuciłem się na Żywoty sławnych mężów Plutarcha, w których starożytny historyk opisał większość rzeczy, z którymi mierzy się dzisiejsza polityka.

Jan Józefowski | foto Michał Sita
Nie słucham audiobooków, lubię za to podcasty. Szczególnie przygotowywane przez zagraniczne media, jak The Opinions wydawany przez New York Timesa. Co ciekawe, mówią w nim o tych samych problemach, które trapią nas w Polsce, tyle, że na nieco większą skalę. Bardzo lubię program Strefa Literatury radiowej Dwójki, choć radia słucham niewiele. Kiedyś było to TOK FM, kiedy jeszcze pracował tam Grzegorz Chlasta. Odkąd odszedł, słucham radia sporadycznie w samochodzie, choć nie korzystam z niego zbyt często, staram się dojeżdżać do pracy rowerem. To dla mnie najfajniejsza forma przemieszczania się i naprawdę trudno mi wyobrazić sobie powody, dla których ktoś woli stanie w korku wśród równie sfrustrowanych kierowców. Najbardziej lubię jazdę rowerem wzdłuż rzeki – to chyba najlepsza przestrzeń na spędzanie czasu w Poznaniu.
Przez wiele lat była zapomnianym terenem, na który nikt nie miał pomysłu. Na szczęście od kilku lat jest już ważną częścią miasta, co bardzo mnie cieszy.
Spośród nadwarciańskich knajp, najbardziej lubię KontenerArt. Kontenery pojawiły się tam pierwsze i nadal są najciekawsze. Pamiętam jak Ewa Łowżył robiła pionierskie eventy z kontenerami na Placu Wolności i późniejszą jej emigrację nad Wartę. Kontenery mają kulturotwórczą siłę, dzieje się tam wiele ciekawych wydarzeń. Są czymś więcej niż miejscem, gdzie można sączyć piwo. À propos, dzisiaj nad rzeką można legalne pić alkohol, a pamiętam czasy, kiedy dostawałem za to mandaty.
Ostatnio spotkałem się z przyjaciółmi w Na Winklu na Śródce. Podoba mi się, że powstaje tak dużo małych i ładnych miejsc w Poznaniu. Czy to knajpki na modnych Jeżycach (szczególnie w okolicach ulic Polnej, Wawrzyniaka i Szamarzewskiego), czy to lokale w innych okołośródmiejskich dzielnicach, jak Śródka czy Łazarz.
Pamiętam głośne dyskusje sprzed lat o ulicy Taczaka. Dobrze, że udało się ją zmodernizować, to był pierwszy krok do odnowy centrum. Cieszę się, że przestrzeń, którą zajmowały samochody oddaje się pieszym i ogródkom restauracji.
Podobnie było z Placem Kolegiackim i nowym dziedzińcem przy Zamku Cesarskim, gdzie w miejscu parkingu pojawiła się świetnia kawiarnia, Kaferdam, ciesząca się popularnością, doskonale wpisująca się w przestrzeń. A na wieczorne wyjścia polecam Dragona, w którym spędziłem drugą połowę studiów.
Na obiad czy kolację lubię chodzić do restauracji zlokalizowanych na dachach. Jedną z nich jest Patio Prowansja przy wspomnianym Placu Kolegiackim, a drugą Twelve Cocktails & Co. przy Młyńskiej 12 (w tym samym budynku mieści się rekomendowana w przewodniku Michelin restauracja The Time). Mogłoby być więcej takich miejsc w Poznaniu. Próbowałem ostatnio odwiedzić nową restaurację w Betonhausie w Parku Wilsona, ale ciągle nie udaje mi się tam dostać.

Jan Józefowski | foto Michał Sita
Ostatnio wróciłem do biegania, ale żeby utrzymać motywację, muszę zapisać się na jakiś bieg. Moją ulubioną trasą jest odcinek między Radojewem a Biedruskiem, gdzie jest jezioro i las, który ciągnie się długo. Tam właśnie przygotowywałem się do półmaratonu. Kiedy powstała tamtejsza kładka pojawiło się więcej ludzi, ale na szczęście jest tam tłoczno tylko w weekendy. W ogóle cała północ Poznania jest dobrym miejscem do biegania.
Świetnym weekendowym pomysłem jest kajak i Jezioro Kiekrz. Można je przepłynąć z północy na południe do Lumière, całkiem fajnej restauracji, która ma pomost. Przyjemne są też tereny przy Jeziorze Malta – kiedy nie mam czasu biegać wieczorem, biegam właśnie wokół Malty wracając z pracy. Ostatnio byłem tam na Festiwalu Zorza Dawida Podsiadły, staram się wybierać te koncerty, które są organizowane na świeżym powietrzu.
Na co dzień wybieram Toma Waitsa i ulubionego Nicka Cave’a. Chciałbym pojechać na jego koncert, bo do tej pory, za każdym razem gdy grał w Europie, coś mi uniemożliwiło wyjazd.
Nie wiem, czy jestem domatorem, może „hamakotorem” – rozpiera mnie duma z powodu dwóch drzew w moim ogrodzie, które wyrosły już na tyle duże, że utrzymują hamak. W domu oglądam dużo filmów, choć staram się też wychodzić do kina, ale oferty platform streamingowych są już tak duże, że praktycznie wszystko można obejrzeć na kanapie. Ostatnio oglądałem ponownie wszystkie filmy Jima Jarmuscha, między innymi Paterson, Broken Flowers i Tylko kochankowie przeżyją. Dzięki muzyce z jego filmów poznałem kilka ciekawych zespołów. Lubię też filmy Sofii Coppoli i czekam aż na platformach znajdzie się jej ostatni film o Priscilli Presley.
Bardzo lubię Teatr Telewizji i chciałbym w miarę możliwości przenosić spektakle do naszego studia TVP. Przyglądam się więc ostatnio poznańskim teatrom i wypatruję, co jest możliwe do telewizyjnej adaptacji.
Myślę o Wierzę Gran z Teatru Polskiego, mam nadzieję, że się uda. Bardzo cenię Teatr Ósmego Dnia, ostatnio widziałem tam świetny monodram Szczęśliwa gwiazda według Franza K. Mimo, że monodramy czasem wywołują we mnie teatralną klaustrofobię, to ten był szeroki i bardzo dobrze mi się go odbierało. Miał świetną scenografię, muzykę i był bardzo dobrze zagrany. Po raz kolejny w tym offowym teatrze znalazłem najwięcej teatru.
Najbardziej cieszą mnie jednak te realizacje, które kierujemy dla dzieci. Przenieśliśmy już do telewizji między innymi spektakl Pan Satie z Teatru Atofri. Gościliśmy też w studio Orkiestrę Kameralną Polskiego Radia Amadeus pod batutą Anny Duczmal, która zaprosiła dzieci na scenę i posadziła je pomiędzy muzykami. Opowiadała im o instrumentach, utworach Straussa, o muzyce w ogóle. I kiedy zaczął się koncert, widok uśmiechniętych małych twarzy był naprawdę optymistyczny. Przez kilka lat nasze studio na Serafitek było wyłącznie narzędziem aparatu poprzedniej władzy, kiedy więc odkryliśmy schowaną w garażu widownię, zaprosiliśmy od razu publiczność, która wcześniej nie była mile widziana. Dzisiaj jest.