Koniec kwietnia, piątkowe popołudnie. Na peron dworca Poznań Główny wtacza się jadący z Pragi Baltic Express, którego lokomotywa ciągnie również trzy błękitne wagony przewoźnika České dráhy. Wysiada para – ona jest Portugalką, on Niemcem, mieszkają w Austrii. Do Poznania przyjechali z Wrocławia, który odwiedzili wraz z jego rodzicami. To podróż śladami dziadka, który urodził się na Śląsku. – Natrafiłem w gazecie na artykuł dotyczący pruskiej kolonizacji Europy, której ofiarą była Wielkopolska – mówi 27-letni mężczyzna. – Wydźwięk tekstu był taki, że my, Niemcy, wciąż słabo znamy tę historię i nie uwzględniamy jej w przekazie. Wspomniano również o poznańskim Zamku Cesarskim jako symbolu pruskiego panowania, a także tutejszej wystawie o okupacji niemieckiej [chodzi najpewniej o wystawę Iluzje wszechwładzy. Architektura i codzienność pod okupacją niemiecką], uznaliśmy więc z partnerką, że skoro będziemy we Wrocławiu, chcemy przyjechać również do Poznania i poznać lepiej jego historię. 25-letnia Portugalka dodaje, że pierwszy raz odwiedza Polskę i jest jej bardzo ciekawa. O Poznaniu niewiele słyszała i jest gotowa na więcej.
Turyści coraz chętniej odkrywają Poznań. Podczas gdy mieszkańcy nie zwracają uwagi na wiele atrakcji swego miasta, świat się nimi zachwyca.
Brytyjski The Guardian wskazuje Poznań jako jedno z dziewięciu miast wartych odwiedzenia zimą w Europie. Amerykanie na antenie CNN rozpływają się nad rogalami świętomarcińskimi. Pisarz Mariusz Szczygieł sławi Jeżyce jako gastronomiczne zagłębie, a Michelin Guide 2024, najbardziej prestiżowy przewodnik kulinarny na świecie, wyróżnia aż czternaście poznańskich restauracji. Do tego największy park Cytadela jest laureatem Złotej Pinezki Google za najlepiej ocenianą przez użytkowników Map Google atrakcję w Wielkopolsce.
W 2024 roku padł kolejny rekord. Miasto odwiedziło 5,5 mln osób, z czego ponad 3 miliony skorzystały z noclegów w hotelach. Choć eksperci przestrzegają przed porównywaniem liczb, bo każde miasto inaczej gromadzi i przedstawia dane, Poznań na pewno jest wśród pięciu najbardziej obleganych w Polsce. Ma wyróżniającą cechę, na którą zwracają uwagę zagraniczni turyści – nie trzeba tu stać w kolejkach i robić zdjęć w tłumie. – Dziś cała Europa stawia na zrównoważoną turystykę, w której przyjezdni nie wypierają z miast mieszkańców, są bardziej świadomi, mniej uciążliwi i szanują miejsca odwiedzin – mówi Jan Mazurczak, prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (PLOT). – Poznań nie musi mierzyć się z takimi problemami. Wiele osób z zaskoczeniem, ale i zachwytem mówi o tym, że w środku wakacji może znaleźć wolny stolik na Starym Rynku albo nie stać w kolejce do muzeum. Nie chcemy mierzyć się z innymi miastami na liczbę turystów. Chcemy, żeby ta liczba była optymalnie dopasowana do infrastruktury i pojemności miasta.
W 2024 roku średnie obłożenie hoteli w Poznaniu wyniosło 69%. To olbrzymi skok w ciągu kilku lat, bo w 2016 roku ten wskaźnik wynosił 57%, a w 2023 roku – 63%.
Jan Mazurczak przewiduje dalszy wzrost, ale celem wcale nie jest stuprocentowy, który oznaczałby paraliż miasta i horrendalnie wysokie ceny noclegów. Jako optymalny wskazuje poziom 80%. Do tej pory żadne z polskich miast nie osiągnęło takiego wyniku w ciągu roku. Według monitorującej te dane firmy STR w 2024 roku najlepiej wypadł Kraków (77% obłożenia), dalej była Warszawa (74%), potem Trójmiasto (70%), Poznań (wspomniane 69%) i Wrocław (65%). W tych statystykach nie mieszczą się budzące dziś na całym świecie kontrowersje noclegi w ramach prywatnego wynajmu krótkoterminowego. Według serwisu AirDNA w Poznaniu jest około 2 tysięcy takich apartamentów. To wciąż niewiele w porównaniu do 6,3 tys. w Krakowie czy 8,5 tys. w Warszawie, ale sporo w odniesieniu do liczby pokoi w poznańskich hotelach.
Wśród 3,2 milionów osób, które w 2024 roku nocowały w Poznaniu, 2,2 mln to turyści z Polski. Najczęściej przyjeżdżali do nas mieszkańcy Mazowsza, Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego, a prym wiedli, jak co roku, warszawiacy. – Poznań przez lata miał łatkę miasta targowego i drogiego. Był znacznie lepiej oceniany przez obcokrajowców niż Polaków – przyznaje Jan Mazurczak. – Długo walczyliśmy z tym mitem, organizując na przykład akcję Poznań za pół ceny. Udało się w końcu to zmienić dzięki wielu projektom i czynnikom. Paradoksalnie pomogła pandemia, podczas której Polacy na nowo odkrywali swój kraj. Dziś to krajowi turyści przyjeżdżają do Poznania częściej. W 2024 roku zagraniczni goście wygenerowali 672 tys. noclegów, najwięcej osób pochodziło z Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Holandii, Danii i Włoch. Co dziesiąta mieszkała na co dzień w Berlinie. Kolejne miasta, które chętnie odwiedzały stolicę Wielkopolski, to Londyn, Amsterdam i Kopenhaga.
Od kilku lat Polskę odkrywają też Czesi, którzy są już wśród dziesięciu nacji przyjeżdżających najliczniej do Poznania.
– Do tego wzrostu zainteresowania przyczyniło się uruchomienie lotów Poznań – Praga i bezpośrednich, kursujących cztery razy dziennie pociągów – mówi Jan Mazurczak, prezes PLOT. – Turyści najczęściej wybierają właśnie taki kierunek podróży, który gwarantuje bezpośrednie połączenie. My też chętnie nawiązujemy barterową współpracę z takimi miastami. Przykładem jest Dubaj, jeden z największych portów lotniczych na świecie, do którego można latać z Poznania bez przesiadki od października 2023 roku. Tam Poznań promuje się wśród turystów rodzinnych i biznesowych, a pierwsze efekty było widać na przełomie marca i kwietnia, gdy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przypada czas wolny od pracy. W Poznaniu nocowało wtedy kilkaset osób z tego kraju. Na nadchodzące lato Emiratczycy wykupili już blisko dwa tysiące pakietów wyjazdowych do stolicy Wielkopolski.
Port Lotniczy Poznań-Ławica z roku na rok odnotowuje coraz większy ruch pasażerski. W 2024 roku obsłużył ponad 3,6 mln osób. Najwięcej gości przylatywało z Londynu, Dublina, Paryża, Alicante i Mediolanu.
Co najczęściej odwiedzają turyści w Poznaniu? W milionach można liczyć tych, którzy pojawiają się na Starym Rynku, Ostrowie Tumskim i w Starym Browarze. W dalszej kolejności wybierane są tereny zielone: Cytadela, Palmiarnia z Parkiem Wilsona i Nowe ZOO. Popularnością cieszą się też ENEA Stadion, Muzeum Narodowe, Jeżyce i Termy Maltańskie. Dla poznaniaków ta lista może być oczywista, dla turystów nie zawsze taka była. Przez lata miejscem przez nich zapomnianym był Ostrów Tumski.
– Gdy w 2008 roku tworzyliśmy koncepcję powstania pierwszego w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa, czyli dzisiejszej, działającej od 2014 roku Bramy Poznania, badania wskazywały, że na Ostrów Tumski trafia niewielka część turystów i wchodzą głównie do katedry – mówi Bartosz Małolepszy, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Dziedzictwa. – Barierami były odległość od Starego Miasta i rzeka Warta do pokonania przez mało sprzyjający spacerom most Chrobrego. Mostu Jordana łączącego wyspę katedralną ze Śródką jeszcze nie było. Nawet dla większości poznaniaków Śródka była wtedy wyłącznie rondem.
Zdecydowano, że nad brzegami Cybiny powstanie Brama Poznania, a w niej punkt, w którym turysta za pomocą multimedialnej, interaktywnej wystawy zdobywa podstawową wiedzę o początkach państwa polskiego, mieście i wyspie katedralnej, by móc świadomie kontynuować zwiedzanie historycznej przestrzeni. Można skorzystać z audiowycieczki po wyspie dostępnej obecnie w ośmiu wersjach językowych i pójść dalej najważniejszym szlakiem miejskim obejmującym historyczne centrum miasta, czyli Traktem Królewsko-Cesarskim, który biegnie od Bramy Poznania do Zamku Cesarskiego, przecinając inne cenne turystycznie obszary.
– Podążając traktem, turysta zobaczy najważniejsze zabytki. Zależy nam na tym, by za ich pomocą zinterpretował dziedzictwo i odkrył tożsamość miasta – mówi Bartosz Małolepszy z PCD. – W tym celu trakt opowiada przede wszystkim o ludziach żyjących w mieście na przestrzeni tysiąca lat. To historia o ponad czterdziestu pokoleniach poznanianek i poznaniaków, którzy dążyli do tego samego, co my dzisiaj, czyli poprawy jakości życia. Z tych marzeń i pomysłów budowali Poznań, w którym my dziś żyjemy i robimy dalej dokładnie to samo. W tej wędrówce Traktem Królewsko-Cesarskim turyści odkrywają więc mnóstwo postaci, których historie pozostają ponadczasowe. To na przykład Dąbrówka, która musiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości – wśród obcych ludzi, w innym państwie i kulturze.
Albo Hipolit Cegielski, który wyrzucony z posady nauczyciela założył sklep, a potem świetnie prosperujące przedsiębiorstwo w zupełnie innej branży. Poznańskie Centrum Dziedzictwa dba o to, by turyści w ten sposób łączyli przeszłość z teraźniejszością.
Ale PCD to nie tylko Brama Poznania czy Trakt Królewsko-Cesarski, to również instytucja zarządzająca Centrum Szyfrów Enigma, Galerią Śluza i Fest Fyrtlem. Z usług tych instytucji w 2024 roku skorzystało łącznie około 170 tys. osób (Bramę Poznania odwiedziło 70 tys., a Centrum Szyfrów 55 tys. osób). Zdecydowana większość, bo 70% zwiedzających miejsca PCD to Polacy, wśród pozostałych narodowości dominują Niemcy, Brytyjczycy i Ukraińcy, a dalej są Amerykanie, Hiszpanie i Francuzi. Znów, z roku na rok rośnie liczba Czechów.
Wśród innych biletowanych atrakcji Poznania i okolic najczęściej odwiedzane są te związane z przyrodą i rekreacją. Prym wiedzie Palmiarnia Poznańska, którą w 2024 roku odwiedziło ponad 240 tys. osób. W dalszej kolejności zainteresowaniem cieszyły się Oaza Kórnik, Maltanka, Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie oraz Galeria Malarstwa i Rzeźby Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Stolica Wielkopolski, starając się prowadzić zrównoważoną politykę turystyczną, stawia – jak w całej Europie – na bardziej świadomych i mniej uciążliwych turystów. Choć promuje się na różnych polach i wśród wszystkich odbiorców, główne działania adresuje do dwóch grup: rodzin i turystów biznesowych. Te pierwsze przyjeżdżają przede wszystkim na weekendy i wakacje, ci drudzy w środku tygodnia. Miasto zabiega o organizację dużych wydarzeń biznesowych i kongresów, jak na przykład Międzynarodowy Kongres Nauk Historycznych. Poznań w finale konkursu na organizatora tego kongresu pokonał Ateny. Z kolei w kwietniu tego roku Politechnika Poznańska była gospodynią międzynarodowej konferencji matematycznej GAMM 2025, goszcząc niemal tysiąc naukowców z całego globu.
W 2027 roku przed miastem ogromne wyzwanie w postaci Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego IAC – największej imprezy o tematyce kosmicznej na świecie, która do tej pory odbywała się w Paryżu czy Mediolanie.
– Wspieramy kongresy naukowe, bo dają prestiż poznańskim uczelniom i naukowcom, a przy okazji ściągają do miasta turystów, którzy z jednej strony raczej nie są uciążliwi dla mieszkańców, bo większość czasu spędzają w salach konferencyjnych, ale z drugiej chętnie wydają więcej w lepszych restauracjach, korzystają z oferty kulturalnej wieczorami i są gotowi zapłacić więcej za jakość – mówi Jan Mazurczak.
Turystyka to również, jak wiadomo, zwiedzanie świata kubkami smakowymi i tutaj Poznań od lat ma się czym chwalić. Oferta gastronomiczna w mieście jest bardzo różnorodna. Niemal każda znana postać, która odwiedza stolicę Wielkopolski, docenia tutejsze restauracje, pisząc o nich w mediach społecznościowych. To nie przypadek, że Poznań – po Warszawie i Krakowie – dołączył w 2023 roku do Przewodnika Michelin. Już rok później w czerwonej książeczce wyróżniono czternaście poznańskich restauracji, w Warszawie zaledwie sześć więcej.
Turyści często doceniają zieloną stronę Poznania, o której na co dzień zapomina wielu mieszkańców. Niemal każda dzielnica ma swój park lub teren zielony. Miasto jest przecięte dwoma klinami zieleni: wzdłuż Warty (północ-południe) i wzdłuż Bogdanki (wschód-zachód). Mało tego, w granicach miasta leżą aż trzy jeziora: Kierskie, Strzeszyńskie, Rusałka i jedno sztuczne, Maltańskie. Wszystkie one tętnią sportowo-rekreacyjnym życiem. Wszyscy, mieszkańcy i turyści, chętnie tam spacerują, biegają, jeżdżą na rowerach, rolkach czy organizują pikniki.
Aktywność mieszkańców i turystyka sportowa uwidaczniają się szczególnie podczas imprez. Międzynarodowy Wings for Life, triathlonowy Ironman, puchary świata w wioślarstwie i kajakarstwie czy tenisowy turniej Enea Poznań Open to tylko część dużych wydarzeń sportowych. Półmaraton w kwietniu i Poznań Maraton w październiku mają największą renomę. Ten pierwszy odnotował w tym roku rekordową frekwencję – metę przekroczyło prawie 13 tys. biegaczek i biegaczy, wśród których 70% pochodziło spoza Poznania. Kiedy Poznań Maraton debiutował ćwierć wieku temu, do mety dobiegło zaledwie kilkaset osób.
– Poznań sportowo kojarzy mi się z tym, co najlepsze – pierwszą wygraną Wings for Life w 2015 roku, debiutem w maratonie w 2004, drugim miejscem w maratonie w 2017 roku, po kryzysowym finiszu na kolanach – mówi Dominika Stelmach, biegaczka długodystansowa, wielokrotna triumfatorka i dwukrotna światowa rekordzistka biegu Wings for Life (w 2017 i 2024). – Biegi w Poznaniu organizowane są na światowym poziomie i cały czas się rozwijają. Widać, że organizatorzy podpatrują rozwiązania z innych dużych imprez. Doskonałym krokiem było przeniesienie większości wydarzeń w okolice Międzynarodowych Targów Poznańskich, dzięki czemu dojeżdżający pociągiem mają zaledwie kilkaset metrów na start. Dominika Stelmach zdradza, że żałowała studiowania w rodzinnej Łodzi, a nie Poznaniu. Przyznaje jednak, że stolica Wielkopolski przez długi czas kojarzyła się jej z korkami i niekończącymi się remontami.
– Teraz widać efekty. Stary Rynek jest piękny, a moje ukochane Jeżyce tętnią życiem – dodaje biegaczka, fanka książek Małgorzaty Musierowicz. I tu trzeba dodać, że Poznań można zwiedzać także literacko – śladami bohaterów Jeżycjady albo kryminałów Ryszarda Ćwirleja.
– Historia Poznania jest bardziej pragmatyczna niż romantyczna. To nasz atut i wyróżnik – uważa Bartosz Małolepszy. – Nie wpisujemy się w historię dramatycznie przegranych powstań narodowych, ale możemy pochwalić się tym, że u nas narodziła się Polska czy idea pracy organicznej. To opowieści o skutecznym działaniu i wspólnym sukcesie. W naszej propozycji opowieści o mieście koncentrujemy się więc na pozytywnym przesłaniu. Zastępca dyrektora PCD dodaje, że Poznań i jego dziedzictwo mają wiele do zaoferowania, choć z natury robią to dyskretnie, bo poznaniacy nie są wylewni w chwaleniu siebie: – Tacy jesteśmy. Dostaliśmy to w spadku z przeszłości, która ukształtowała nasz wyjątkowy charakter.