Uśmiech Szatana

Od talonu na Fiata 125, przez niespełnione marzenia o Formule 1, do konfliktu o hałas – historia Toru Poznań jest niezwykle barwna.
tekst MATEUSZ KUŹNIEWSKI
Tor Poznań, 1980 r. | foto Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0

Leży na granicy Ławicy i Przeźmierowa, w bezpośrednim sąsiedztwie portu lotniczego. W całej Polsce nie ma drugiego takiego miejsca: – To jedyny tor z homologacją samochodową, motocyklową i kartingową w kraju. Stąd nie jest przesadą stwierdzenie, że mówimy o najważniejszym obiekcie, jeżeli chodzi o sporty motorowe w Polsce – przekonuje prezes Automobilklubu Wielkopolski, Bartosz Biliński.

Zanim powstał Tor Poznań, wyścigi samochodowe odbywały się na starych pasach lotniska. Szykany ustawiano z opon. – Na najciekawsze wyścigi, szczególnie te z udziałem samochodów marki Porsche, których w kraju nie było wiele, przychodziło mnóstwo kibiców. Była specjalna linia autobusowa spod Bałtyku, która dowoziła za darmo fanów na tę nitkę na Ławicy. Projekt profesjonalnego toru był już wtedy gotowy – wspomina Ryszard Kopczyk, były kierowca wyścigowy i wieloletni rekordzista Toru Poznań.

Start wyścigu na Torze Poznań, 1979 r. | foto arch. Automobilklub Wielkopolska

Duże zainteresowanie wyścigami samochodowymi było dobrym argumentem w dyskusji z władzami, ale żeby tor rzeczywiście powstał, trzeba było czegoś więcej. Kluczem okazał się fakt, że Fabryka Samochodów Rolniczych „Polmo” produkowała wtedy Tarpany. Zbudowanie toru, na którym można by testować te pojazdy okazało się znakomitym pretekstem. – Byłem wtedy młodym kierowcą, ale podobnie jak inni, zostałem zaangażowany do pomocy inżynierom. Oznaczali zakręty kijami, butelkami i puszkami, a my, ludzie, którzy mieli się tam potencjalnie ścigać, sugerowaliśmy, co należy zrobić – opowiada Kopczyk.

Tor Poznań został otwarty 2 grudnia 1977, co jak na wyścigi samochodowe jest dość nietypową datą. Gdyby spadł śnieg, impreza zostałaby odwołana, ale nie spadł.

Za to nad tłumami widzów latał helikopter, wywiady z zawodnikami przeprowadzała legenda dziennikarstwa sportowego, Jan Ciszewski, a rywalizacja na torze była niezwykle zacięta: – Wyścigi „maluchów” cieszyły się tak dużą popularnością, że kierowców trzeba było podzielić na dwie grupy, bo tor mieścił maksymalnie pięćdziesiąt samochodów. A zatem były podwójne eliminacje i dopiero potem finały – relacjonuje Kopeć. Imprezę biletowano, więc trzeba było jakoś zachęcić kibiców do pojawienia się na torze. – Fabryka „Polmo” ufundowała nagrodę w postaci talonu na Fiata 125. Wylosował go jakiś facet, a mój kolega podszedł i go od niego odkupił – śmieje się Kopeć. W tamtych czasach posiadanie dużego Fiata było luksusem.

Start wyścigu, c. 1979 r. | foto arch. Automobilklub Wielkopolska

Prawdziwy motoryzacyjny luksus zagościł na Torze Poznań latem 1979 roku i to mógł być historyczny moment dla wyścigów samochodowych w naszym kraju. Do stolicy Wielkopolski sprowadzono bowiem na jazdę pokazową bolid Formuły 1 – Walter Wolf WR 5. Za jego kierownicą usiadł syn ówczesnego premiera, Andrzej Jaroszewicz, który przejechał bolidem dziesięć okrążeń i na jednym z nich pobił dotychczasowy rekord toru. Ryszard Kopczyk ma jednak wątpliwości, czy aby na pewno ów rekord padł: – Wcześniejszy należał do mnie, rok wcześniej pobiłem go prowadząc Porsche, które w trzy sekundy przyspieszało do setki. A nowy rekord? Za to, że ktoś zdecydował się pokazać u nas bolid Formuły 1, za to, że za jego kierownicą usiadł syn premiera, trzeba było przyznać ten najlepszy czas. I tak już zostało – uśmiecha się nasz rozmówca.

Według relacji obserwatorów Jaroszewicz na prostej osiągnął prędkość 250 km/h, mimo że według obiegowej opinii bolid nie był najlepiej przygotowany do pokazu. 1:36,9 – taki był nowy oficjalny rekord Toru Poznań.

Przejazd obserwował sam Bernie Ecclestone, Anglik będący szefem spółki zarządzającej Formułą 1. Do Poznania został zaproszony przez Adama Smorawińskiego, dyrektora poznańskiego toru. Wizyta Ecclestone’a nie była przypadkowa. Chciał aby „królowa motorsportu” powiększała swoje imperium. Celem było zorganizowanie Grand Prix F1 za żelazną kurtyną, a Poznań z nowym torem idealnie się do tego nadawał, przynajmniej w teorii. I na teorii się skończyło: – Tor wymagał dużych inwestycji, by spełnić wymagania prestiżowej serii wyścigowej. Chodziło o naprawdę olbrzymie kwoty. Ani Automobilklub Wielopolski, ani pozostali założyciele tego obiektu nie dysponowali takimi środkami – wspomina Ryszard Kopczyk. Wtóruje mu dzisiejszy szef AW Bartosz Biliński: – Nasze ówczesne władze niestety nie zdecydowały się na pomoc, a ich zaangażowanie w organizację tak dużego przedsięwzięcia było niezbędne. To spowodowało, że ostatecznie Formuła 1 musiała znaleźć sobie miejsce gdzie indziej.

Wolf F1 Andrzeja Jaroszewicza na Torze Poznań w 1979 r. | foto ojciec poznańskiego zawodnika Krzysztofa Rozenblata

Później Ecclestone próbował zorganizować Grand Prix w Chinach, Związku Radzieckim i Jugosławii, ale wszędzie napotykał opór. Ostatecznie powiodło mu się na Węgrzech, gdzie siedem kilometrów od Budapesztu wybudowano tor Hungaroring i wyścigi Formuły 1 odbywają się tam do dziś. Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że to mógł być Poznań. Decyzja komunistycznych władz być może już na zawsze zabrała kibicom z Polski szansę, by gościć u nas rywalizację najlepszych kierowców na świecie. Na szczęście zawodnicy Formuły 1 w późniejszych latach nie raz odwiedzali Tor Poznań. W 1993 roku na obiekcie pojawił się trzykrotny mistrz świata F1 Jackie Stewart, który zaprezentował fanom nietypowy eksperyment. „Na masce Forda Mondeo w przyklejonej gumowej salaterce, umieszczona była piłka wielkości tenisowej. Sztuką było jak najszybciej przejechać po dwóch wytyczonych pachołkami ósemkach, tak aby piłka nie wypadła z salaterki. Stewart zrobił ten test w 22 sekundy” – pisała Gazeta Poznańska.

Czternaście lat później dużym zainteresowaniem cieszyła się wizyta siedmiokrotnego mistrza świata F1 Michaela Schumachera. Takiej gwiazdy nigdy wcześniej nie było na Torze Poznań, choć to nie on zgromadził tam sto tysięcy kibiców.

Udało się to innemu kierowcy, Robertowi Kubicy, który w 2010 roku odwiedził stolicę Wielkopolski. Nasz rodzynek w F1 nie zawiódł fanów i przejechał tor bolidem Renault. Nikt oficjalnie czasu nie mierzył, ale kibice ze stoperami przekonywali, że Kubica wykręcił wtedy wynik zbliżony do rekordu. – Po wszystkim powiedział, że nasz obiekt jest okej, nitka toru bardzo ciekawa, techniczna i wymagająca. Ale dodał, że brakuje całego zaplecza: infrastruktury, padoku, parkingów i odpowiednich dojazdów. Zdajemy sobie sprawę, że aby organizować imprezy na najwyższym poziomie, trzeba poprawić wiele spraw związanych z bezpieczeństwem – mówi Biliński.

Otwarcie Toru Poznań w 1977 r. | foto Henryk Kuczyński

Wtedy, piętnaście lat temu, Kubica miał jeszcze nadzieję, że kiedyś Formuła 1 zawita do naszego kraju. – To bardzo długa i kręta droga. Może kiedyś odbędzie się wyścig w Polsce, ale ja raczej tego nie doczekam, bo nie zamierzam ścigać się do czterdziestki – mówił najlepszy polski kierowca cytowany przez sport.tvp.pl. Pół roku później, w lutym 2011 roku, Kubica podczas rajdu Ronde Di Andora miał poważny wypadek – liczne złamania ręki i nogi oraz uszkodzony nadgarstek, co brutalnie zakończyło jego błyskotliwą karierę. Warto przypomnieć, że Kubica pierwsze wyścigowe kroki stawiał między innymi na Torze Poznań.

Prawie wszyscy kierowcy zaczynają na kartingach, bo to takie przedszkole sportów samochodowych. Ale nawet gdy osiągałem sukcesy na kartingu, nie sądziłem, że moja kariera tak się potoczy – dodawał kierowca teamu Renault podczas wizyty na Torze Poznań.

Tomasz Kędziora, szef komisji kartingowej w Automobilklubie Wielkopolski: – Robert zaczynał od kartingu. Dwaj bracia Schumacher zaczynali od kartingu. Podobnie Lewis Hamilton czy Max Verstappen. Wszyscy byli mistrzami świata lub Europy w tym sporcie. Na pewno wybranie takiej drogi jest właściwe. W Poznaniu znajdziemy obiekt kartingowy, który na krótkim odcinku łączy się też z fragmentem głównej nitki toru: – Niestety wyścigi gokartów muszą często ustępować miejsca większym imprezom, ale i tak sporo się tutaj dzieje. W połowie czerwca zapraszamy na drugą rundę kartingowych mistrzostw Polski. Warto przyjść i zobaczyć, jak przedszkolaki i ci nieco starsi zawodnicy radzą sobie na poznańskim obiekcie – zachęca Kędziora.

Zabawę w gokarty można rozpocząć bardzo wcześnie, bo najmłodsi zawodnicy mają zaledwie cztery lata. Tomasz Kędziora przekonuje, że to wspaniała przygoda dla całej rodziny, ale zapytany o koszty, odpowiada szczerze: – Generalnie wszystko, co napędza benzyna jest drogie, a zwłaszcza motosport. Nie ukrywajmy, nie jest to coś, co jest dostępne dla każdego, ale też nie mówimy o jakichś kosmicznych kosztach. W przeszłości Automobilklub Wielkopolski prowadził szkółkę kartingową, która ze względu na małe zainteresowanie została zamknięta. Klub pomaga jednak młodym kierowcom stawiać pierwsze kroki, polecając zainteresowanym zaprzyjaźnione zespoły wyścigowe.

Tor Poznań, 1978 | foto CH. Gomolec | Archiwum Państwowe w Poznaniu

Grafik na Torze Poznań jest bardzo napięty. Na obiekcie goszczą kolejne rundy wyścigowych i motocyklowych mistrzostw kraju. Pojawiają się tu również serie zagraniczne, między innymi puchar niemieckiego Porsche czy runda Baltic dla zawodników z Litwy, Łotwy i Estonii. Regularnie na Torze Poznań goszczą też kolarze. Chętnie organizują tu treningi i wyścigi, korzystając z idealnie równej nawierzchni i bezpiecznych, bezkolizyjnych warunków. Co ważne, tor ma służyć nie tylko sportowcom, ale też osobom, które chcą poprawić technikę swojej jazdy: – Mamy Akademię Toru Poznań, gdzie zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby trochę poćwiczyć na nitce wyścigowej i spróbować sił na przykład w szybkim pokonywaniu zakrętów, bo pamiętajmy, że to, czego nas uczą na nauce jazdy, to zachowanie się na drodze i stosowanie się do obowiązujących przepisów. Tymczasem nauka jazdy na torze to coś zupełnie innego – tłumaczy prezes Biliński i podaje przykład:

Uczymy, jak się zachować pokonując zakręt, jak z tego zakrętu wyjść bezpiecznie, jak na przykład hamować autostradowo, czyli przy dużych prędkościach.

Tor Poznań to również dobre miejsce, by się po prostu wyszaleć za kółkiem, bo tu bezpiecznie można rozwijać duże prędkości. W ruchu ulicznym, jak wiadomo, nadmierna prędkość jest przyczyną wielu wypadków, ale i tutaj Automobilklub Wielkopolski ma pewne rozwiązanie, tym razem dla stróżów prawa: – W tym roku zaproponowaliśmy policjantom szkolenie z używania radiowozu jako środka przymusu bezpośredniego. Uczyliśmy ich, jak radiowozem uderzyć w uciekające auto, żeby zmusić je do zatrzymania w taki sposób, żeby nie stwarzać zagrożenia dla innych uczestników ruchu – opowiada Biliński. Szkolenie okazało się strzałem w dziesiątkę, zainteresowanie taką formą treningu wyraziły już grupy policjantów z innych miast. Codzienność w Automobilklubie to również problemy, bo okoliczni mieszkańcy narzekają na hałas generowany przez wyścigowy obiekt.

Ryszard Kopczyk: – To miejsce jest bardzo pożyteczne, trzeba je rozwijać. Trzeba robić wszystko, by ten tor przetrwał. Nie można tracić czasu na ciągłe potyczki.

Zarządzający Torem Poznań starają się zażegnać problemy z sąsiadami stawiając ekrany dźwiękochłonne i to nie wszystko: – Od strony Przeźmierowa ograniczyliśmy jazdę do godziny osiemnastej. Nie jeździmy w święta, nie jeździmy w długie weekendy. Robimy wszystko, żeby być jak najmniej uciążliwymi sąsiadami, ale przypomnijmy, że tor powstał w latach 70. XX wieku, kiedy wokół nie było niczego. Domy wybudowano tutaj później. A zatem najpierw było lotnisko, potem tor, a dopiero na końcu sprowadzili się tu ludzie – wylicza prezes Automobilklubu Wielkopolski.

Tor Poznań z popularnymi wśród kibiców zakrętami – Babą Jagą, Małą Patelnią i w końcu Uśmiechem Szatana jest kultowym miejscem na mapie wyścigów samochodowych w tej części Europy i nieustannie bardzo użytecznym. Ryszard Kopczyk: – Wyobraźmy sobie faceta wsiadającego na motocykl zaraz po zdaniu prawa jazdy. Przecież musi spróbować swoich sił, przejechać się i zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości. Nie ma lepszego miejsca by to zrobić, niż tor wyścigowy.

Polecamy również

Chcesz wiedzieć o wszystkim, co najważniejsze w poznańskiej kulturze?
O wydarzeniach, miejscach, ludziach, zjawiskach, trendach?
Zapisz się do naszego piątkowego dynkslettera!